***perspektywa Eleny***
Nigdy nie myślałam o tym, że w mojej sytuacji może być jeszcze gorzej, a jednak myliłam się. Uczucie pustki po stracie osoby, którą się kochało to nic w porównaniu z uczuciem, które odczuwamy gdy tą osobę ponownie spotkamy w swoim życiu. Wiedziałam, że nadejdzie moment, w którym stanę twarzą w twarz z Nathanem, ale nie byłam gotowa, by stało się to tak szybko.
Stanęłam wryta dostrzegając postać Sykesa. Głośno przełknęłam ślinę, czując pojawiającą się gule w gardle. Ręce zacisnęłam na metalowej klamce od drzwi, zapominając jak się oddycha. Dokładnie zlustrowałam chłopaka od samego dołu, zatrzymując się na jego zielono-niebieskich tęczówkach, które były puste. Wcześniej można było dostrzec w nich wszystkie uczucia, które mu towarzyszyły, jednak w tamtym momencie ukazywały człowieka wypranego z wszelkich emocji.
Brunet, który stał przede mną, był zupełnie inną osobą niż przed moim wypadkiem a jego trasą. Zmianę dwudziestolatka można było dostrzec na pierwszy rzut oka. Był wyprostowany, a jego wyraz twarzy z szokowanej zamienił się na dosyć pewny.
Nie chciałam pokazywać mojemu towarzyszowi, że zabolała mnie jego postawa, ale hipnotyzujące spojrzenie Nathana, nie pozwalało mi na jakikolwiek ruch. Stałam sparaliżowana, czekając na wybawienie, ze strony Parkera, który jak na moje zawołanie pojawił się pośrodku nas. Poczułam wielką ulgę, wiedząc, że Tom wyciągnie mnie z tej niekomfortowej sytuacji.
-- Gdzie idziesz? -dwudziestopięciolatek ignorując mnie zwrócił się do bruneta. Nie miałam zamiaru nadal przebywać w ciasnym korytarzyku, ale chęć usłyszenia głosu Nathana była silniejsza niż cholerna duma. Nie miałam z nim kontaktu od ponad miesiąca i musiałam przyznać, że oddałabym wszystko, by chociaż na chwilę znów poczuć, że nie jestem mu obojętna.
- Umówiłem się. -Sykes nie odrywając wzroku od moich oczów, wypowiedział dwa bolesne dla mnie słowa. Czułam się jeszcze gorzej niż chwilę wcześniej, to tak jakby ktoś wbił ci nóż w serce. Było oczywiste, że umówił się z jakąś dziewczyną. Nie byliśmy już razem, więc miał prawo spotykać się z innymi, ale prawda była taka, że gdybym zobaczyła go z kimś jak się całuje czy nawet trzyma za rękę, to wydrapałabym oczy tej wywłoce.
- Elena chodź. - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Parkera. Chłopak wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą niepewnie złapałam. Ostatni raz zerknęłam na Nathana, po czym zostałam pociągnięta w stronę salonu. Tak bardzo chciałam się wyrwać, podbiec do bruneta i wtulić się w jego klatkę piersiową. Niestety nie było to takie proste na jakie się wydawało...
***perspektywa Nathana***
Często spotykałem się ze stwierdzeniem, że człowiek nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy. Ja natomiast miałem inne zdanie na ten temat. Był okres czasu, w którym stu procentowo zaznałem tego uczucia. Pamiętam jak każdy dzień wydawał się lepszy, a problemy znikały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie liczyła się przeszłość czy też przyszłość, najważniejsze było to, by spędzić wszystkie wolne chwilę z kimś kto był dla ciebie ważny.
A to wszystko za sprawą jednej osoby, przed którą właśnie stałem. Mimo naszej rozłąki to nadal czułem te dziwne ciepło w moim brzuchu. A co najdziwniejsze cieszyłem się, że dziewczyna tak na mnie działała. Może wydać się to banalne, ale widok brunetki sprawił, że moje dotychczasowe nastawienie do otaczającego mnie świata zmieniło się diametralnie. Ponownie otworzyłem serce na brązowooką piękność. Heh ja nigdy nie przestałem jej kochać i na tym polegał mój problem. To co było między nami, nie miało prawa się powtórzyć. Z mojej własnej głupoty straciłem kobietę, za którą wskoczyłbym w ogień. Zraniłem ją o jeden raz za dużo i wiem, że kolejnego już by nie zniosła.
- Gdzie idziesz? -czy to dziwne, że mimo wypadku Elena wyglądała przepięknie? Nie, nie było. Luźno związane włosy w koński ogon, blada cera a nawet delikatne worki pod oczami oznaczające nieprzespane noce, były niczym w porównaniu z tym co czułem będąc naprzeciwko dziewczyny. Dla mnie była idealna i szczerze mówiąc nie interesowało mnie czy była zrobiona na bóstwo czy też nie. Anioł.
- Umówiłem się. -wychrypiałem, nie odwracając wzroku od brunetki. Nie potrafiłem skupić się na niczym innym niż ósmy cud świata, stojący przede mną. Wspominałem może o jej oczach? Nie? Były jak otchłań, która wciągała mnie głębiej i głębiej. A co najdziwniejsze, wcale nie chciałem przerwać naszego 'połączenia'.
- Elena chodź. -nim się spostrzegłem moja miłość została złapana za rękę przez Toma, a następnie pociągnięta w stronę salonu. Chciałem coś zrobić, powiedzieć, cokolwiek... jednak byłem bezradny. Dostałem od osiemnastolatki jedną jedyną szanse, którą schrzaniłem. Nie zasługiwałem na drugą huh nie zasługiwałem na nic co było związane z El. Byłem idiotą, który swoją lekkomyślnością stracił nie tylko miłość, ale osobę dla której oddychał.
Kolejny raz dałem jej odejść...
~~~
- Życzę smacznego.- posłałem sztuczny uśmiech kelnerce, która gdy tylko mnie zauważyła wpatrywała się we mnie jak w obrazek. Nie należała do brzydkich osób, mógłbym nawet powiedzieć, że była bardzo ładna, ale w żadnym stopniu nie mogła równać się z moją Eleną.
Znajdowałem się w małej kawiarence na przedmieściach Londynu. Pomieszczenie było urządzone w stylu lat 80-tych, przez co większość przychodzących tam osób było wieku strasznego. Przebywając w "U Liss" miałem chwilę spokoju od sławy, którą niby posiadałem.
- Więc, dlaczego chciałaś się spotkać? -przerwałem ciszę panującą miedzy mną a Arianą. Spojrzałem na dziewczynę, przyglądając się jej twarzy. Od naszego ostatniego spotkania, niewiele się zmieniła, a raczej była dokładnie taka sama oprócz koloru włosów. Odkąd znałem Grande pamiętałem, że lubiła bawić się ich naturalnym odcieniem. Tym razem miała je czerwone, przez co wyglądała na o wiele młodziej niż w rzeczywistości.
- Po prostu chciałam się spotkać jak za starych dobrych czasów, mój przyjacielu.- podkreśliła ostatnie słowo dokładnie je akcentując. Patrzyła mi w oczy, uśmiechając się przy tym niewinnie. Doskonale wiedziałem co Ariana miała na myśli wypowiadając te zdanie. Pokręciłem jedynie przecząco głową, przygryzając dolną wargę. Dziewczyna widząc mój sprzeciw, przysunęła się do mnie tak blisko jak tylko mogła. Usiadła na moich udach okrakiem, subtelnie się przy tym poruszając.
- Oboje dobrze wiemy, że tego pragniesz Sykes. -wyszeptała w moje usta, po czym delikatnie je musnęła swoimi. Ułożyła dłonie na moim karku, czując jak chwytam ją za pośladki. Posłałem jej zadziorny uśmiech złączając nasze wargi. Wystarczyła chwila by nasze języki toczyły walkę o dominację. Zapomniałem o otaczających nas ludziach skupiając się na pocałunku. Kiedy Grande wsunęła rękę pod moją koszulkę oprzytomniałem zdając sobie sprawę z tego co robię. Zepchnąłem dziewczynę na swoje poprzednie miejsce. Wyciągnąłem z kieszeni kilka funtów, które położyłem na stolik. Złapałem kurtkę, po czym w ekspresowym tempie wyszedłem z budynku, zostawiając tam zdezorientowaną czerwonowłosą....
__________________________________________
Hej miśki!
Dzisiaj tak na szybko dodaję, ponieważ jestem umówiona. I zamiast się szykować to dokańczałam rozdział xd będę wyglądała jak milion nieszczęść, ale trochę ostatnio Was zaniedbuje i muszę jakoś wkupić się w wasze łaski :D
Dobra dobra! Mówiłam Wam a raczej pisałam, że w spisie treści pojawił się zwiastun? Jeżeli nie to teraz Was informuję i serdecznie zapraszam do jego obejrzenia :* może się Wam spodoba tym bardziej, że zdradza trochę dalszej fabuły ;)
Ale się porobiło... Nadal się kochają, a przez jeden głupi pomysł nie mogą być razem :( Świetnie są opisane ich uczucia, aż miałam banana na twarzy xD lecz jest jeszcze Grande, co Nathan z nią wyprawia? Kocha El a mimo wszystko i tak całuje się z Arianą :/ Jest naprawdę głupi, przecież lepiej ten czas mógł spędzać na staraniu się o wybaczenie u Eleny ;) Na początku pewnie będzie trudno im w tym czymś trwać ale mam nadzieje, że w końcu wszystko się dobrze potoczy :D Zapomniałam wspomnieć na początku o tym, wiec powiem teraz :
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział kochana :*
No, to ja lecę oglądać zwiastun :P
Pozdrowionka i dużo weny :3
Pamiętaj również, że niecerpliwie czekam na nn i szybko chce kolejną część :*
Aww nawet nie wiesz jak zrobiło mi się miło czytając Twój komentarz ^^ między Nathanem a Eleną będzie jeszcze długa droga zanim dojdą do jakiegoś porozumienia, o ile w ogóle do tego dojdzie :) i muszę przyznać, że Grande jeszcze namiesza i to bardzo. Do nn niunia :*
UsuńRozdział świetny, jak zawsze zresztą :) Szkoda, że El i Nath nie są teraz razem, ale oboje się kochają więc moze coś jeszcze z tego będzie? =D To idę oglądać zwiastun ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Dziękuję za komentarz:*
UsuńOj kochana to nie będzie takie proste :) każdy z nich inaczej podejdzie do swoich uczuć przy okazji raniąc siebie nawzajem :)
Swietne :))
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper, zwiastun oczywiscie tez :))
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, ze wiecej niezdradzilas co do dalszych rozdzialow..../ Moni
UsuńHahaa taka tajemnicza jest :D
UsuńZgadzam sie z wszystkimi komentarzami powyzej :))\oli
OdpowiedzUsuńAle superancki! <3 Naprawdę dobrze piszesz i miło się czyta twoje ' wypociny' :D
OdpowiedzUsuńKiedy Nathan i Elena będą razem, no:((
OO!! Wiesz co mi się jeszcze podoba ogólnie jeśli chodzi o blog? To, że nie idealizujesz wszystkich postaci co dla mnie- zakompleksionej, biednej dziewczyny- jest zawsze mega dołujące. I kiedy czytam o tym jak to inni są szczęśliwi robi mi sie naprawdę przykro:<< Oczywiście takie blogi też są wspaniałe, ale wole chyba takie ''problemowe'':))) jeśli wiesz o co mi chodzi :)
W każdym razie, czekam na następny!
Awww dziękuję, naprawdę miło się czyta takie komentarze ♥ Nawet nie wiesz jak cieszę się, gdy komuś podoba się to co robię :) no nic zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału ^^
Usuń