piątek, 26 grudnia 2014

1. Nie, ja jestem Ben, mały Ben . 2/2

***perspektywa Nathana***


Szedłem ciemnymi uliczkami Londynu,  kopiąc małe kamyczki, które nawinęły mi się po drodze. Schowałem zmarznięte dłonie do niedużych kieszeni mojej kurtki. Zimne powietrze muskające całe moje ciało,  powodowało nieprzyjemne dreszcze rozchodzące się od czubków moich butów,  aż po samą czuprynę włosów.  Podążałem w  nieznanym mi kierunku, pierwszy raz znalazłem się w tej części miasta,  którą zawsze uważałem za niebezpieczną.  W tamtym momencie było to jednak dla mnie mało ważne,  liczyło się wtedy tylko to,  że byłem sam,  a moje położenie właśnie to mi umożliwiało.
Po rozmowie z Kelsey oraz Tomem wyszedłem z domu , trzaskając głośno drzwiami.  Zachowałem się mało dojrzale,  ale miałem swoje powody. Ukrywali coś przede mną,  to było pewne. Gdy wspomniałem o wizycie w szpitalu, byli niespokojni,  a do tego nerwowi. Ich postępowanie wskazywało na to,  że mieli jakieś tajemnice.
I nie,  nie byłem w szpitalu. Dlaczego?  To proste... bałem się.  Bałem się,  że pod moją nieobecność coś się zmieniło. Byłem dziwny,  bo niby co miało się zmienić?  Tłumaczyłem sobie na różne sposoby,  dlaczego zamiast jechać w odwiedziny do swojej ukochanej , to szwendałem się po stolicy Wielkiej Brytanii . Najgorsze było to,  że gdy tylko pomyślałem o Elenie,  ogarniał mnie strach,  na myśl,  że moja kochana brunetka walczy o życie przeze mnie . Prawdą,  było to,  że stan dziewczyny był wyłącznie moją winą.  Gdybym feralnego wieczoru zamiast dać się namówić Ann na narkotyki, poszedł od razu do stolika to nic by się nie stało ...
- Idiota . - mruknąłem pod nosem, kopiąc z całej siły w śmietnik,  który stał przy ścianie jednego z klubów,  znajdujących się na ulicy,  do której dotarłem . Uniosłem głowę do góry,  by spojrzeć na szyld . Black Rose- tak głosiła nazwa miejsca,  przed którym stałem . Słyszałem kiedyś o tym budynku od kolegi,  że jest hmm jest dla takich osób jak ja, czyli zagubionych . Podobno tam się dobrze tobą zajmą. Wzruszyłem ramionami, chwytając za klamkę od drzwi,  by wejść do środka...
- Co podać?  - zapytała dosyć młoda barmanka, po tym jak usiadłem na wysokim krześle przy barze . Dziewczyna miała długie loki o kolorze krwistej czerwieni, blada cera idealnie współgrała z dużymi zielonymi oczami i pełnymi ustami . Była bardzo ładna,  jednakże nie w moim typie. Nie była moją brunetką ... Wory pod jej oczami,  zdradzały już którąś z kolei nieprzespaną noc.



- Czystą . - burknąłem,  kładąc łokcie na blacie,  co wywołało nikły grymas na twarzy barmanki . Nic nie mówiąc podała mi napełniony kieliszek,  który od razu wchłonąłem . - Poproszę jeszcze jeden . - odparłem,  czując jak gorąco rozchodzi się mi po ciele .
- Ciężki dzień?  - towarzyszka, posłała w moją stronę delikatny uśmiech wlewając do szkiełka trunek .
- Ta- powiedziałem wypijając mój napój . Nie miałem ochoty,  by z kimś rozmawiać,  a w szczególności z osobą,  którą widzę pierwszy raz w życiu . Podobno lepiej wygadać się nam z kimś zupełnie obcym,  ale ja nie byłem takiego zdania . Moje problemy były moimi problemami i nikt nie powinien o nich wiedzieć... Nie .mając siły na jakąkolwiek konwersację podsunąłem kieliszek w stronę czerwonowłosej,  dając jej znak,  że chcę jeszcze .


Po kilkunastu kolejkach otworzyłem się przed Chloe,  z plakietki wiszącej na jej uniformie wyczytałem,  że właśnie tak miała na imię.  Moje poglądy zmieniły się o 180 stopni,  gdy poczułem błogi spokój,  wywołany przez alkohol . Mimo, że kontaktowałem nie miałem wpływu na to co mówię oraz robię,  co jak co,  ale podobał mi się ten stan.
- ... i teraz leży w szpitalu . Zapadła w śpiączkę . - w ciągu pół godziny streściłem dziewczynie całą moją historię związaną z Eleną. Zdradziłem jej wszystko co się wydarzyło od poznania brunetki .
- Spieprzyłeś sprawę.  - skomentowała , wyrywając mi z ręki kieliszek,  na co zrobiłem zdegustowaną minę.
- Oddaj . - wybełkotałem,  wyciągając dłoń w stronę barmanki, która pokiwała jedynie przecząco głową.
- Tobie już dzisiaj wystarczy . Jedź do domu,  wyśpij się i wtedy pojedź do Eleny.
- Ymm dobra . - z trudem wyjąłem portfel,  znajdujący się w tylnej kieszeni moich rurek,  po czym podałem dziewczynie należną kwotę .
- Zadzwonić po taksówkę?  - zapytała,  chowając pieniądze gdzieś pod barem .
- Nie.

- Maxxx przyjedź po mnie. - zawołałem do słuchawki mojego telefonu.
- Co?  Gdzie jesteś?  - łysolek powiedział zaspanym głosem,  byłem pewny że go obudziłem . Było już dosyć późno, rozglądając się dookoła nie dostrzegłem żadnej żywej duszy.
- Nie wiem . - prawdą było to,  że postanowiłem sam wrócić do domu,  co nie było dobrym pomysłem. Po godzinie bezsensownej wędrówki zgubiłem się.
- No dobra . Opisz mi miejsce,  w którym się znajdujesz . - usłyszałem jak wzdycha,  wstając z łóżka,  co było powodem cichego skrzypnięcia . Obróciłem się wokół własnej osi zapamiętując jak najwięcej szczegółów.
- Stoję przed takim dużym budynkiem.
- Aha to już coś . Co jeszcze?
- To tak jakby wieża,  ale tak duża z zegarem u góry . Fajna jest.
- Nathan ty idioto!  To jest Big Ben .
- Duży Ben?
- Tak,  dokładnie tak .
- A ja jestem mały Ben?
- Ty jesteś pijany .
- Nie,  ja jestem Ben,  mały Ben .
- Będę za pięć minut. Postaraj się nie zabić ....



_______________________________________

Hej kochani!
Jest to dosyć krótki rozdział,  ale tylko dlatego,  że jest to druga część pierwszego .
Mam prośbę :)
Moglibyście go skomentować?  Chciałabym zobaczyć kto czyta ten ff .
Z góry dziękuję miśki! :*
Do nn ^^

środa, 24 grudnia 2014

1. Jestem wykończony 1/2

***perspektywa Kelsey***


- Przepraszam . - zatrzymałam starszego mężczyznę w białym kitlu,  który po spojrzeniu na zegarek,  będący na jego nadgarstku,  zatrzymał się przy mnie. - Proszę mi powiedzieć czy stan Eleny się zmienił? - zapytałam pełna nadziei,  że w czasie mojej nieobecności,  dziewczynie się poprawiło. Lekarz zrobił dobrze mi znaną minę,  z której wywnioskowałam,  że nadal jest tak samo.
- Przeprowadziliśmy dzisiaj kolejne badania,  które pomogą nam uzasadnić , dlaczego Pani Elena jest w śpiączce .- mówiąc to poprawił swoje okulary,  które ponownie lekko osunęły się w dół jego nosa. 
- Dziękuję. - powiedziałam zrezygnowana,  odwracając się na pięcie w stronę białych drzwi,  prowadzących do 'śpiącej' dziewczyny . 
Jak zwykle usiadłam na niewygodnym krzesełku,  tuż obok szpitalnego łóżka. Złapałam brunetkę za dłoń,  dokładnie przyglądając się jej twarzy,  na której panował spokój. Można było powiedzieć,  że osiemnastolatka jest pogrążona w głębokim śnie, gdybym nie znała prawdy,  właśnie tak bym pomyślała. Poczułam jak moje policzki powoli robią się mokre . Nie miałam siły zetrzeć napływających łez. 
- Wiesz,  tęsknimy za tobą. Mogłabyś już wrócić do żywych. - zaśmiałam się nerwowo,  mocniej ściskając jej rękę.- Chłopacy dzisiaj wracają i bardzo chcieliby się z tobą spotkać,  a w szczególności taki jeden pan. Rozmawiałam z nim ostatnio o waszej kłótni . Wiem,  że nie powinnam się w to mieszać,  w końcu nie moja sprawa,  ale nie potrafię patrzeć na to jak on cierpi. Jak się już obudzisz,  to koniecznie musicie porozmawiać . Może nie będzie to dla ciebie łatwe,  bo zranił cię, ale żałuję tego i to bardzo . - mój telefon zaczął dzwonić,  co oznaczało,  że jest na mnie pora. Wcześniej ustawiłam sobie alarm,  by nie zapomnieć o tym,  że muszę jechać po The Wanted na lotnisko. - Kochanie , będę się już zbierać,  podejrzewam,  że jeszcze dzisiaj będziesz mieć nie jednego gościa. Do zobaczenia ....


***perspektywa Nathana***



- Jak dobrze być w domu! - powiedział uradowany Jay,  rzucając się na kanapę, leżącą w salonie . Każdy z nas był wyczerpany ponad miesięczną trasą. Ciągłe koncerty przeplatające się z próbami, były bardzo męczące,  patrząc na to,  że spaliśmy może z pięć-sześć godzin na dobę .
- Jestem wykończony .- dodał Max,  kładąc się na przysypiającym loczku. Mimo,  że w trakcie lotu samolotem chłopacy zasnęli zanim zdążyliśmy wystartować,  to oczy im się same zamykały. Ze mną było trochę inaczej,  byłem bardziej przestraszony spotkaniem z Eleną. Dziewczyna nadal przebywała w śpiączce,  ale po tym jak potraktowałem ją przed wyjazdem,  nie licząc tego że opuściłem El,  to bałem się spojrzeć na jej twarz .
- Idę do siebie . - mruknąłem,  wymijając resztę,  by udać się do mojego pokoju.
- Nathan,  prześpij się.  - usłyszałem cichy głos blondynki,  tuż za moimi plecami. Odwróciłem się do niej twarzą,  posyłając jej słaby uśmiech.
- Postaram się. - wyszeptałem,  maskując drżenie głosu . Byłem pewny,  że moje oczy szkliły się od napływających łez.
- Obudzi się,  czuje to. - odparła,  po czym przytuliła się do mnie . Owinąłem ramiona wokół tali drobnej Kelsey,  chowając twarz w zagłębieniu jej szyi . To właśnie z Hardwick zawsze miałem najlepszy kontakt,  mimo tego,  że była dziewczyną Parkera tą z nią spędzałem kiedyś każdą wolną chwilę. Na początku Tom myślał,  że łączy nas coś więcej niż przyjaźń,  ale wyjaśniliśmy mu,  że traktujemy siebie jak rodzeństwo.
- Wiem to . - odsunąłem się od blondynki,  a następnie bez żadnego słowa ruszyłem do swojego pokoju,  zabierając że sobą walizkę,  którą wcześniej zostawiłem obok wejścia do domu.

Wyciągnąłem z szafy zwykły,  szary dres oraz czystą bieliznę,  a następnie udałem się do łazienki,  gdzie po ściągnięciu ubrań , które miałem na sobie,  wskoczyłem pod prysznic. Ciepłe strumienie wody zadziałały kojąco,  poczułem jak na chwile wszystkie problemy znikają wraz ze spływającym ze mnie brudem...


                                 ~~~
- Jedziemy do szpitala?  - zapytałem siedzących w salonie Toma oraz Kelsey,  zaraz po tym jak po nieprzespanym południu postanowiłem spotkać się z Eleną . Spojrzeli na mnie jak na idiotę.
- Nathan,  jest za późno ba odwiedziny . - odruchowo zerknąłem na zegarek,  który  wskazywał 17:45.
- Jest jeszcze wcześnie. - mruknąłem . Bardzo chciałem zobaczyć się z brunetką, ale bałem się iść do niej samemu . Zraniłem ją i wiem,  że nie chciałaby mnie teraz widzieć.
-  Ale zanim tam dojdziesz będzie już dosyć późno.  Pojedziemy jutro z samego rana . - Kelsey poruszyła się nerwowo na miejscu,  przez co dostrzegłem,  że jest coś nie tak.


___________________________________________


Hej kochani :)
Jest o to rozdział,  który powinien być o wiele dłuższy,  ale za to postaram dodać się następny do 26 :)
Miśki życzę Wam wszystkiego co najlepsze,  żeby każde Wasze marzenie się spełniło i dużo dużo zdrówka :*
Kocham Was! ♥

Do nn^^

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Prolog.

***perspektywa Kelsey***


- Tom,  ile mam ci to jeszcze razy powtarzać?  - powiedziałam naburmuszona,  bezwładnie opadając na pościelone łóżko . Złapałam telefon,  przystawiając go do lewego ucha,  by było mi wygodniej rozmawiać. - Od półtora miesiąca,  nic się nie zmieniło.- westchnęłam. Byłam wykończona ciągłymi telefonami od chłopaków,  w sprawie zdrowia Eleny. Rozumiem,  że się martwili,  sama spędzałam przy jej boku każdą wolną chwilę,  ale mój Smartfon dzwonił bez przerwy .
- Myślisz,  że się obudzi?  - zapytał dobitnie ściszając głos,  przypuszczam,  że znajdował się gdzieś obok Nathana. Sykes oszalał na jej punkcie,  z tego co mówiła reszta dwudziestolatek cały czas chodził poddenerwowany,  nie mógł usiedzieć w miejscu,  co było bardzo dziwne,  bo to zawsze on był tym najbardziej opanowanym w podobnych sytuacjach .
- Obudzi się. Jestem tego pewna. - starłam wierzchem dłoni,  samotnie płynącą łzę,  z mojego policzka. Brakowało mi brunetki. Traktowałam ją jak siostrę i nie wyobrażałam sobie,  że miałoby jej zabraknąć. Lekarze stwierdzili,  że jest bardzo mała szansa,  że znowu będzie z nami ciałem,  a nie tylko duchem . Przez długi czas nie mogłam dojść do siebie po tej wiadomości,  czułam jakbym ją straciła,  dlatego postanowiłam nie dzielić się z tą informacją z kimkolwiek.  Wiedziałam,  że The Wanted zaboli to mocniej niż mnie .
- Też tak myślę.  Musimy w nią wierzyć,  że da radę do nas wrócić . - jego głos lekko zadrżał,  co było powodem powstrzymywania płaczu. Stan Eleny każdy przeżywał inaczej,  w każdym razie wszystkich bolała nastała sytuacja.
- Nadzieja umiera ostatnia,  kochanie. - wymusiłam cichy śmiech,  by choć trochę rozluźnić atmosferę.  - Czuję,  że to już niedługo .
- Kelsey muszę już kończyć, właśnie startujemy .
- Kocham Cię.  - odparłam rozłączając rozmowę. Jedyną dobrą wiadomością tego poranka było to,  że chłopcy wracali do domu . Po sześciu tygodniach wreszcie ujrzę ich kochane mordki .


__________________________________________

Hej :)
Miśki liczę na szczerą opinie ^^. Jak się wam podoba prolog drugiej części?
Do nn:*

niedziela, 21 grudnia 2014

Wprowadzenie .

Hej Hej :)
Na tym blogu pojawi się druga część opowiadania " O nic nie pytaj " :)
Tak jak wcześniej rozdziały postaram się dodawać jak najszybciej,  ale musicie być wyrozumiali,  ponieważ w ostatnim czasie mam bardzo dużo nauki ( nie licząc teraz wolnego ) .
Nowy post powinien pojawić się w ciągu dwóch dni :)
Zapraszam do czytania oraz szczerego komentowania .
Do nn :*


Jeżeli ktoś ma jakiekolwiek pytania czy też chce porozmawiać piszcie na podany niżej e-mail :)

n.wiktoria1998@wp.pl