piątek, 30 stycznia 2015

7. Byłam głupia, wierzyłam w każde jego słowo...

***Perspektywa Eleny***


- Wyjeżdżając z Polski kierowałam się dwoma powodami, które przyczyniły się do takiej decyzji a nie innej. Każdy mój dzień był dla mnie ciężarem, który powoli wysysał ze mnie życie. Byłam cieniem a nie człowiekiem... -dłonią odgarnęłam włosy, które przysłoniły mi oczy. Poruszyłam się nieznacznie, nerwowo ściskając poduszkę, leżącą na moim brzuchu. Nogi miałam skrzyżowane, siedziałam tak zwanie po turecku. Brunet spoglądał na mnie, wyczekując bym kontynuowała. Przełknęłam gule, która pojawiła się w moim gardle, po czym wlepiłam wzrok w  poczynania moich palców, które w tamtym momencie wydawały mi się bardzo ciekawe. - Popadałam w depresję, Tom. Zostałam całkiem sama do czasu aż nie poznałam Marcina. Sytuacja w domu niebyła ciekawa dlatego cieszyłam się, że poznałam chłopaka. Na początku było wręcz idealnie, traktował mnie jak księżniczkę. Sprawiał, że zapominałam o wszystkich problemach, o rodzicach. Byłam głupia, wierzyłam w każde jego słowo... -zamrugałam kilkakrotnie dając upust targających mną emocji. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy, tworząc na niej mokre strużki. Westchnęłam, wycierając słoną ciecz. Nie mogłam być słaba... -Nie spodobało mu się to, że byłam, jak on to określił 'niedostępna' , dlatego sam musiał jakoś temu zaradzić. Z resztą to już wiesz... Najgorsze w tym wszystkich jest, że nie potrafiłam mu się postawić. Ponad rok tkwiłam w chorym związku, nie mając przy tym wsparcia w nikim. Ludzie, których powinnam nazywać rodziną, wcale niebyli lepsi. Od dziecka byłam ich hm nawet nie wiem jak mam to dokładnie określić. Nie szczędzili sobie alkoholu czy też pijackich imprez. Za każde moje nieposłuszeństwo zostawałam ukarana, stąd są właśnie te blizny.
- Elena... ja nie wiedziałem.-zszokowany brunet przybliżył się w moją stronę, by po chwili zamknąć mnie w mocnym uścisku. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, mocząc przy tym białą koszulkę chłopaka. -Teraz masz nas. Już nigdy nie doświadczysz takiej sytuacji słoneczko. -szepnął mi do ucha, delikatnie bujając nas na boki. Mimo, że byłam opanowana, cieszyłam się z takiego gestu przyjaciela. Samą swoją obecnością dodawał mi otuchy, której w ostatnim czasie tak bardzo potrzebowałam. Nie chodziło nawet o zdarzenia, które wydarzyły się w Polsce, tylko o emocje, które odczuwałam od kłótni z Nathanem...

                               ~~~~

- Jedziecie gdzieś na święta? -zapytałam domowników, przeciągając się na kanapie. Było już późno, przez co odczuwałam zmęczenie. Ziewnęłam przeciągle zakrywając dłonią usta, po czym wygodniej ułożyłam się na sofie.
- Ja razem z Tomem jedziemy do moich rodziców. -blondynka posłała mi słaby uśmiech, wtulając się w ramię Toma. Odkąd ich poznałam nigdy nie zauważyłam by się kłócili, ba ja nawet nigdy nie widziałam by mieli gorsze dni. Byli jak dla mnie idealną parą, dopełniali się pod każdym względem, czego im trochę zazdrościłam.
- Ja jadę do domu. -mruknął Jay, poprawiając poduszkę, którą miał pod głową. Zamknięte oczy świadczyły, że również ledwo trzymał się na nogach. Kwestią czasu było to, że odpłynie w krainę morfeusza, której ja sama pragnęłam. Na moje cudowne szczęście, od mojej pobudki miałam problemy ze snem, przez co wyglądałam jak zombi.
- Razem z Naree wybieramy się do Austrii. Słyszeliśmy, że o tej porze roku jest tam cudownie. -mulat spojrzał na mnie przelotnie, po czym z powrotem wrócił do odpisywania swojej dziewczynie.
- A Max? -wskazałam głową na śpiącego łysolka. Wyglądał uroczo, dlatego pokusiłam się i zrobiłam mu zdjęcie. Zaśmiałam się pod nosem, wiedząc, że na pewno kiedyś wykorzystam jego fotografię.
- Pewnie jak zwykle spędzi je u dziadków. -prychnął nasz loczek kierując się w stronę swojego pokoju. Nie zastanawiając się długo ruszyłam za chłopakiem rzucając reszcie ciche dobranoc.
Dziękowałam Bogu, za to że wcześniej wykonałam wieczorną toaletę wliczając w to prysznic. Nie miałabym siły robić tego w tamtym momencie.
Rzuciłam się na łóżko, zakrywając się cieplutką kołdrą aż po samą szyje. Wtuliłam głowę w poduszkę zawijając się w kłębek. Mimo, że dom a raczej willa była ogrzewana to zimne noce dawały o sobie znać.
Zamknęłam powieki mając nadzieję, że długo wyczekiwany odpoczynek nadejdzie. Jednak po dłuższej chwili westchnęłam zrezygnowana, zdając sobie sprawę, że czegoś mi brakuje. Uczucie cholernej pustki nie dawało mi spokoju od wybudzenia się ze śpiączki. Każda moja myśl krążyła wokół osoby, która była tak blisko mnie, jednocześnie będąc tak daleko. Nathan od kłótni w klubie nie odezwał się do mnie ani jednym słowem. Miałam nadzieję, że będzie chociaż próbował wytłumaczyć się ze swoich czynów, a on nic. Swoją obojętnością udowodnił mi jak bardzo mu zależy. Byłam idiotką wierząc w jego  uczucia, którymi niby mnie darzył. Wszystko było jednym wielkim kłamstwem, w które uwierzyłam. Ból wywołany przez rodziców czy Marcina był niczym w porównaniu ze stratą Nathana, którego naprawdę kochałam.

***Perspektywa Nathana***


Czy kiedykolwiek musieliście podjąć decyzję, od której miało zależeć praktycznie wszystko? Podejrzewam, że nie raz byliście w takowej sytuacji lub też dopiero będziecie, ale jestem prawie pewny, że niebyła ona tak ważna jak moja.
Mimo, że nie zostałem postawiony pod ścianą, to i tak czułem nasilającą się presje.
W głowie aż buzowało mi od natłoku myśli oraz wypitych procentów. Odłożyłem szklaną butelkę na stolik, by delikatnie rozmasować skronie. Zdecydowanie w ostatnim czasie przesadzałem z alkoholem. Odkąd wróciłem z trasy większość moich wieczorów spędzałem w dobrze znanym mi klubie, 'Black Rose'. Zazwyczaj siadałem samotnie przy barze zapijając smutki. Jednak tym razem towarzyszył mi Niall, który nie ukrywając był dla mnie dużym wsparciem. Do dzisiaj pamiętam naszą pierwszą imprezę czy też papierosa. To zawsze z nim jako dziecko i głupi nastolatek miałem najlepsze przygody. Każdy zazdrościł nam naszej przyjaźni i nieraz ktoś próbował nas rozdzielić. Traktowaliśmy się jak bracia, co tłumaczyło to jak dobrze się rozumiemy.
- Zadzwoń do niej. -głos Horana przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałem na chłopaka dostrzegając jego poważny wyraz twarzy. Poruszyłem się nieznacznie,nie wiedząc co miał konkretnego na myśli.
- Do kogo? -zapytałem marszcząc przy tym brwi. Odkąd znałem się z farbowanym blondynem to on będąc pod wpływem zachowywał trzeźwy umysł. Mimo głupich pomysłów, które miewał na co dzień zawsze umiał doradzić lepiej niż ktokolwiek inny.
- Do Ariany. -przewrócił oczami biorąc kolejnego łyka piwa, po czym odłożył pustą już butelkę na stolik. Usiadł wygodniej na kanapie, spoglądając na moją postawę.
- Nie mogę tego zrobić. -mruknąłem chowając twarz w dłonie, mając nadzieję, że dwudziestolatek nie zauważy mojego zażenowania.
- Dlaczego? Jesteś teraz wolny. -wzruszył ramionami podając mi mój telefon, który leżał na blacie. Niepewnie złapałem urządzenie, wybierając numer, który znałem na pamięć.  Przystawiłem przedmiot ucha wsłuchując się w dźwięk sygnału.
Moje serce przyśpieszyło z myślę, o zbliżającej się rozmowie. Po tym wszystkim bałem się reakcji dziewczyny. Podczas naszego ostatniego spotkania zachowałem się jak cham w stosunku do niej. Niekoniecznie chciałem też postąpić zgodnie za słowami Nialla.
- Halo? -zachrypnięty głos brunetki spowodowany obudzeniem, rozbrzmiał w słuchawce. Uśmiechnąłem się na myśl o śpiącej osiemnastolatce w moim łóżku w moich ramionach. Tak bardzo za nią tęskniłem...
- Elena?



____________________________________

Ugh kochani kompletnie zniszczyłam końcówkę :/ ale w końcu macie długo wyczekiwaną rozmowę między Nathanem a Eleną. Co prawda dopiero w przyszłym rozdziale pojawi się ich drugie spotkanie,  które będzie zupełnie inne niż poprzednie.
Do niedzieli/poniedziałku :*

9 komentarzy:

  1. Uuu Niall slodziak :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkoncu nadeszla chwila ich rozmowy !! Ale jak moglas w takim momencie skonczyc ? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z nieecierpliwoscia na next :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam :** zycze weny kochana do nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej, no po prostu cud miód! Żeby tylko Nathan tego nie spieprzyl
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww *.* kochana tak bardzo pięknie to napisałaś, na początku rozdziału miałam łzy w oczach :* Cieszę się, że El w końcu się przed kimś otworzyła :D Naprawdę nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym tego co ona przeżyła :) Dobrze, że to już przeszłość i teraz jest już bezpieczna z przyjaciółmi :D A Nathan ? Cóż szkoda nawet mówić... Rani ją swoim milczeniem :( A końca rozdziału wcale nie zepsułaś :D Jest cudowny kochana <3 Ale ciąż mam niedosyt >: Jak, ja się pytam jak mogłaś to zostawić w tym momencie co?? Niedobra kobieto, chcesz żebym po nocach spać nie mogła myśląc o twoim opowiadaniu?? Jeśli taki był twój zamiar to powiem Ci, że się udało :3 Dzisiejszej nocy na pewno tak łatwo nie zasnę :P
    No to kochana, dużo, dużo, dużo i jeszcze 1000 razy dużo weny i do jak najszybszego nn ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię Cię!
    Pfff... to za mało powiedziane.
    Zawsze tak piszę ,a sama tak robię, że ucinam końcówki, przez co moi czytelnicy mnie nienawidzą.
    Fajnie, że Sykes podkusił się do rozmowy z Eleną, gdyż mam nadzieję, że wrócą niebawem do siebie.

    A teraz taki mały spoiler... sorry za niego :(
    Nie wiem, czy czytałaś kiedyś bloga a-difficult-life.blogspot.com
    Jeśli nie, to zapraszam na niego, gdyż powstaje jego reaktywacja :)
    Mam nadzieję, że dołączysz do grona czytelników i będziesz z nami śledzić historię bohaterów :)
    Całuski i pozdrowienia :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba cię pogieło. Końcówka jest najlepsza! Cała reszta również <3 Jeju mój Nialluś:)))
    Mam nadzieje, że ta rozmowa przebiegnie dobrze, a spotkanie jeszcze lepiej :>
    Czekam na następny! xx

    OdpowiedzUsuń