- Gotowa?- usłyszałam zmartwiony głos Toma, po czym poczułam jak jego dłoń ląduje na mojej, dodając mi przy tym trochę otuchy. Oderwałam wzrok od szyby, kierując go na bruneta. Lekko uniosłam kąciki ust, przytakując jedynie głową. Miałam nadzieję, że Parker nie zauważył ciągle rosnącego we mnie zdenerwowania. Mimo tego, że nie przepadałam za wszystkim co wiązało się ze szpitalem to w tamtym momencie chciałam znaleźć się w jednej z sali tej instytucji. Z perspektywy czasu przytłaczająca biel nie była aż tak zła, a posiłki, które uważałam za ohydną breje były zjadliwe. Ugh co ja gadam? Miejsce, w którym znajdowałam się przez półtora miesiąca było koszmarne. A co najdziwniejsze nie cieszyłam się z tego, że zostałam wypisana. - To jedziemy.- powiedział, przekręcając kluczyk w stacyjce. Skierowałam głowę z powrotem na widok za oknem, obserwując biały puch okrywający ulice Londynu. Pomimo wczesnej godziny na zewnątrz panowała ciemność, co z połączeniem ze śniegiem tworzyło przepiękny krajobraz. Mijające liczne, migające, różnokolorowe lampki, oddawały temu miastu uroku. Niestety, nie potrafiłam cieszyć się pięknem stolicy, gdy w głowie miałam nadal wydarzenia z poprzednich dni.
- Tom, dlaczego nie przyszedł? -zagryzłam dolną wargę, czując jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu. Od mojej pobudki starałam się wyglądać na silną, co poniekąd mi się udało. Można było odnieść wrażenie, że kompletnie nie przejęłam się sytuacją związaną z Nathanem... ale prawda była zupełnie inna.
- Zmienił się. - chłopak przyciszył ton głosu, mając nadzieję, że nie usłyszę jego słów. Nie widziałam Sykesa od naszego rozstania w klubie, co było cholernie bolesne. Każda część mojego ciała pragnęła jego i tylko jego.
Zranił mnie i to cholernie mocno, ale nie potrafiłam wymazać z pamięci chwili, które spędziłam razem z chłopakiem. Zawsze, pomimo wielu problemów dawaliśmy radę. Większość moich wspomnień z dwudziestolatkiem wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Jednak jeden wieczór sprawił, że nasze szczęście prysnęło jak bańka mydlana. Zaufanie, którym go darzyłam znikło w jednej sekundzie. Po tym co mi zrobił nie powinnam nawet o nim myśleć, ale moje uczucia względem niego były silniejsze. Ból, który nie opuszczał mnie nawet na krok był niczym w porównaniu z pustką, która ogarnęła moje ciało.
- Ma kogoś? -zapytałam, spoglądając na swoje dłonie, które nerwowo bawiły się rąbkiem ciepłej kurtki. Bałam się odpowiedzi, bałam się że pokochał kogoś innego. Mimo zerwania, gdzieś tam w środku liczyłam na to, że będzie się starał mnie odzyskać.
- Co?! Nie, nie ma nikogo innego. -Tom spojrzał na mnie, po czym skierował całą swoją uwagę na prowadzeniu samochodu. Wypuściłam głośno powietrze zdając sobie sprawę, że cały czas je wstrzymywałam. Parker zachichotał na moją reakcje, za co posłałam mu mordercze spojrzenie. Gdybym potrafiła zabijać wzrokiem, to z pewnością byłby już martwy.
- A co u niego? -zapytałam, niepewnie przeczesując włosy palcami. Tak, bardzo mi go brakowało...tak bardzo.
- Jeżeli chodzi ci o to samo o czym myślę to tak. -wywrócił oczami, co tylko jeszcze bardziej mnie zirytowało. Lubiłam tego rozkosznego bruneta, ale nikt nie potrafił zdenerwować mnie tak jak on. Posiadał wiele zalet, ale jak dla mnie u niego przeważały wady. Działał na mnie jak czerwona płachta na byka, ale za to go kochałam. Traktowałam go jak brata, którego nigdy nie miałam.
- Tom, nigdy nie wiadomo o czym ty myślisz.- powiedziałam, krzyżując ręce na piersi. Dwudziestopięciolatek od niechcenia poprawił mi humor, odwracając moją uwagę od tego co mogło wydarzyć się za kilka minut.
- Poczułem się urażony. Przeproś. - chłopak jedną ręką starł z twarzy niewidzialne łzy, udając małe dziecko. Uśmiechnęłam się pod nosem, zakładając nogę na nogę.
- Oj Tomuś Tomuś.- pokręciłam z dezaprobatą głową, kładąc przy tym dłoń na czole. -Przepraszam. Ok?-uniosłam jedną brew, sprawdzając reakcje mojego towarzysza.
- To, że ciebie nie odwiedził nie oznacza, że jesteś mu obojętna. Kocha cie, tylko boi się, że znów cie skrzywdzi. -odparł, zatrzymując samochód na podjeździe przed domem The Wanted, który w części należał też i do mnie. Poczułam wielką ulgę, po usłyszeniu słów bruneta. Były one w jakimś stopniu, gwarancją na to, że jednak może być lepiej.
- Dziękuję. -bez zastanowienia przytuliłam się do chłopaka, który był trochę zdezorientowany moim nagłym ruchem. W ciągu ostatnich dni ponownie odsunęłam od siebie osoby, które były dla mnie ważne. Utworzyłam wokół siebie mur obronny, który pozwalał odizolować mi się od wszystkich.
- Chodźmy już. -Tom posłał mi delikatny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Powolnymi ruchami wysiadłam z pojazdu, zatrzymując się przed budynkiem. Poczekałam chwile za Parkerem, po czym oboje ruszyliśmy w stronę drzwi. Raz kozie śmierć, co nie?
***perspektywa Nathana***
Westchnąłem, słysząc kolejny raz jak dzwoni mój telefon. Leniwie otworzyłem oczy, sięgając dłonią po smartphona. Wywróciłem oczami, widząc na wyświetlaczu imię osoby, która dobijała się do mnie od kilkunastu minut. Niechętnie przejechałem palcem po ekranie w kierunku zielonej słuchawki.
- Tak?-wychrypiałem z powrotem opadając na miękki materac. Byłem wykończony, nie miałem siły dosłownie na nic. Od powrotu z trasy codziennie miałem koszmary, które za każdym razem były takie same. I to w gruncie rzeczy nie było najgorsze, obraz znikającej Eleny niszczył mnie od środka.
- Spotkajmy się. -głos dobrze znanej mi dziewczyny, rozbrzmiał echem po moim pokoju. Przełknąłem głośno ślinę, przypominając sobie wszystkie wydarzenia związane z Arianą. Poznałem ją ponad rok temu na jednej z gali. Szybko złapaliśmy dobry kontakt, umawiając się na kolejne spotkania. Wierzcie lub też nie, ale Grande nigdy nie była typem grzecznej osiemnastolatki. Zawsze dostawała to czego chciała i tak było też wtedy. Byliśmy tak jakby przyjaciółmi z korzyściami.
- Gdzie? -dlaczego chciałem się z nią spotkać? Po tym jak poznałem Elenę zerwałem z nią kontakt. Byłem ciekawy co mogło wpłynąć na to, że do mnie zadzwoniła. Pomimo tego, że nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, jakaś część mojego ciała pragnęła znów ją zobaczyć.
- Tam gdzie zawsze. Czekam.-zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć usłyszałem dźwięk zakończonej rozmowy.Uśmiechnąłem się pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nadal pamięta miejsce, w którym po raz pierwszy mieliśmy swoją 'randkę'. Jak na komendę wstałem z łóżka, kierując się do szafy, z której wygrzebałem czyste ubrania.
Szybko przebrałem się, po czym wyszedłem z pokoju, zabierając ze sobą telefon. Gdy byłem już przed drzwiami, te niespodziewanie się otworzyły. Moje serce mocniej zabiło, widząc osobę trzymającą klamkę....
_________________________________________
Uff...
W końcu udało mi się coś napisać. Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale wcześniej nie dałam rady nic stworzyć. I nie, nie pisałam tego rozdziału na momencie.
Możecie mi wierzyć, albo i też nie, ale nad tym postem siedziałam od pięciu dni po parę godzin dziennie. Nigdy nie pisało mi się tak źle jak teraz-efekty tego widać.
Miśki przepraszam :* dopadł mnie kompletny brak weny, z którym nie potrafiłam sobie poradzić.
Nowy rozdział postaram się dodać jak najszybciej :)
Jak tam u was? Kiedy macie ferie?
Do nn ^^
- Tom, dlaczego nie przyszedł? -zagryzłam dolną wargę, czując jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu. Od mojej pobudki starałam się wyglądać na silną, co poniekąd mi się udało. Można było odnieść wrażenie, że kompletnie nie przejęłam się sytuacją związaną z Nathanem... ale prawda była zupełnie inna.
- Zmienił się. - chłopak przyciszył ton głosu, mając nadzieję, że nie usłyszę jego słów. Nie widziałam Sykesa od naszego rozstania w klubie, co było cholernie bolesne. Każda część mojego ciała pragnęła jego i tylko jego.
Zranił mnie i to cholernie mocno, ale nie potrafiłam wymazać z pamięci chwili, które spędziłam razem z chłopakiem. Zawsze, pomimo wielu problemów dawaliśmy radę. Większość moich wspomnień z dwudziestolatkiem wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Jednak jeden wieczór sprawił, że nasze szczęście prysnęło jak bańka mydlana. Zaufanie, którym go darzyłam znikło w jednej sekundzie. Po tym co mi zrobił nie powinnam nawet o nim myśleć, ale moje uczucia względem niego były silniejsze. Ból, który nie opuszczał mnie nawet na krok był niczym w porównaniu z pustką, która ogarnęła moje ciało.
- Ma kogoś? -zapytałam, spoglądając na swoje dłonie, które nerwowo bawiły się rąbkiem ciepłej kurtki. Bałam się odpowiedzi, bałam się że pokochał kogoś innego. Mimo zerwania, gdzieś tam w środku liczyłam na to, że będzie się starał mnie odzyskać.
- Co?! Nie, nie ma nikogo innego. -Tom spojrzał na mnie, po czym skierował całą swoją uwagę na prowadzeniu samochodu. Wypuściłam głośno powietrze zdając sobie sprawę, że cały czas je wstrzymywałam. Parker zachichotał na moją reakcje, za co posłałam mu mordercze spojrzenie. Gdybym potrafiła zabijać wzrokiem, to z pewnością byłby już martwy.
- A co u niego? -zapytałam, niepewnie przeczesując włosy palcami. Tak, bardzo mi go brakowało...tak bardzo.
- Jeżeli chodzi ci o to samo o czym myślę to tak. -wywrócił oczami, co tylko jeszcze bardziej mnie zirytowało. Lubiłam tego rozkosznego bruneta, ale nikt nie potrafił zdenerwować mnie tak jak on. Posiadał wiele zalet, ale jak dla mnie u niego przeważały wady. Działał na mnie jak czerwona płachta na byka, ale za to go kochałam. Traktowałam go jak brata, którego nigdy nie miałam.
- Tom, nigdy nie wiadomo o czym ty myślisz.- powiedziałam, krzyżując ręce na piersi. Dwudziestopięciolatek od niechcenia poprawił mi humor, odwracając moją uwagę od tego co mogło wydarzyć się za kilka minut.
- Poczułem się urażony. Przeproś. - chłopak jedną ręką starł z twarzy niewidzialne łzy, udając małe dziecko. Uśmiechnęłam się pod nosem, zakładając nogę na nogę.
- Oj Tomuś Tomuś.- pokręciłam z dezaprobatą głową, kładąc przy tym dłoń na czole. -Przepraszam. Ok?-uniosłam jedną brew, sprawdzając reakcje mojego towarzysza.
- To, że ciebie nie odwiedził nie oznacza, że jesteś mu obojętna. Kocha cie, tylko boi się, że znów cie skrzywdzi. -odparł, zatrzymując samochód na podjeździe przed domem The Wanted, który w części należał też i do mnie. Poczułam wielką ulgę, po usłyszeniu słów bruneta. Były one w jakimś stopniu, gwarancją na to, że jednak może być lepiej.
- Dziękuję. -bez zastanowienia przytuliłam się do chłopaka, który był trochę zdezorientowany moim nagłym ruchem. W ciągu ostatnich dni ponownie odsunęłam od siebie osoby, które były dla mnie ważne. Utworzyłam wokół siebie mur obronny, który pozwalał odizolować mi się od wszystkich.
- Chodźmy już. -Tom posłał mi delikatny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Powolnymi ruchami wysiadłam z pojazdu, zatrzymując się przed budynkiem. Poczekałam chwile za Parkerem, po czym oboje ruszyliśmy w stronę drzwi. Raz kozie śmierć, co nie?
***perspektywa Nathana***
Westchnąłem, słysząc kolejny raz jak dzwoni mój telefon. Leniwie otworzyłem oczy, sięgając dłonią po smartphona. Wywróciłem oczami, widząc na wyświetlaczu imię osoby, która dobijała się do mnie od kilkunastu minut. Niechętnie przejechałem palcem po ekranie w kierunku zielonej słuchawki.
- Tak?-wychrypiałem z powrotem opadając na miękki materac. Byłem wykończony, nie miałem siły dosłownie na nic. Od powrotu z trasy codziennie miałem koszmary, które za każdym razem były takie same. I to w gruncie rzeczy nie było najgorsze, obraz znikającej Eleny niszczył mnie od środka.
- Spotkajmy się. -głos dobrze znanej mi dziewczyny, rozbrzmiał echem po moim pokoju. Przełknąłem głośno ślinę, przypominając sobie wszystkie wydarzenia związane z Arianą. Poznałem ją ponad rok temu na jednej z gali. Szybko złapaliśmy dobry kontakt, umawiając się na kolejne spotkania. Wierzcie lub też nie, ale Grande nigdy nie była typem grzecznej osiemnastolatki. Zawsze dostawała to czego chciała i tak było też wtedy. Byliśmy tak jakby przyjaciółmi z korzyściami.
- Gdzie? -dlaczego chciałem się z nią spotkać? Po tym jak poznałem Elenę zerwałem z nią kontakt. Byłem ciekawy co mogło wpłynąć na to, że do mnie zadzwoniła. Pomimo tego, że nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, jakaś część mojego ciała pragnęła znów ją zobaczyć.
- Tam gdzie zawsze. Czekam.-zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć usłyszałem dźwięk zakończonej rozmowy.Uśmiechnąłem się pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nadal pamięta miejsce, w którym po raz pierwszy mieliśmy swoją 'randkę'. Jak na komendę wstałem z łóżka, kierując się do szafy, z której wygrzebałem czyste ubrania.
Szybko przebrałem się, po czym wyszedłem z pokoju, zabierając ze sobą telefon. Gdy byłem już przed drzwiami, te niespodziewanie się otworzyły. Moje serce mocniej zabiło, widząc osobę trzymającą klamkę....
Ariana Grande (18 l.)
_________________________________________
Uff...
W końcu udało mi się coś napisać. Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale wcześniej nie dałam rady nic stworzyć. I nie, nie pisałam tego rozdziału na momencie.
Możecie mi wierzyć, albo i też nie, ale nad tym postem siedziałam od pięciu dni po parę godzin dziennie. Nigdy nie pisało mi się tak źle jak teraz-efekty tego widać.
Miśki przepraszam :* dopadł mnie kompletny brak weny, z którym nie potrafiłam sobie poradzić.
Nowy rozdział postaram się dodać jak najszybciej :)
Jak tam u was? Kiedy macie ferie?
Do nn ^^
Heeej, a więc tak: u mnie nuda, do ferii jeszcze aż trzy tygodnie :c Zastanawia mnie czego Ariana chce od Natha... Hmm... Mam tylko nadzieję, że Sykes nie będzie z nią i przeprosi El i będę jeszcze razem.. To by było piękne :)
OdpowiedzUsuńJa tak na szybciutko bo musze wcześnie wstać, przeczytałam wiadomość o nowym rozdziale dopiero przed chwilą i nie mogłam się powstrzymać by nie wejść i nie przeczytać :P Bardzo już zdążyłam się stęskinć za twoimi notkami wiec tym bardziej mnie cieszy,że w końcu coś dodałaś :3 Tak wogóle co ty piepszysz?? Rozdział jest jak zwylke cudowny :* Najwyraźniej jeszcze trochę czasu minie nim uda mi się przemówić Ci do rozsądku :) Nie wiem ile jeszcze razy będę musiała to powtrzarzać ale będę robiła to przez cały czas aż zapamiętasz ;P Masz talent dziewczyno!! Jeśli zajdzie taka potrzeba to powtórzę to nawet 1000 razy! BO MASZ PRAWDZIWY TALENT!! Wkurzasz mnie takim gadaniem ale i tak cię kocham :*
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie, że Elena po tym nadal się interesuje co z Nathanem. A on?? Po prostu brak mi słów... Zależy mu bardzo na dziewczynie a mimo to idzie się spotkać z inną :/ Jeśli wszyscy tacy są to ja nigdy nie ogarnę mężczyzn :D Dobra mam nadzieje, że wybaczysz mi ten krótki komentarz a w zamian obiecuję, że przy kolejnej notce będzie taki na jaki zasługujesz czyli długi :3
Pozdrawiam Cię serdecznie i dużo, dużo weny :*
Do nn kochana i żeby był jak najszybciej :3
Super ;p
OdpowiedzUsuńNathan ty ..... poco się z nią zgodziłeś spotkać?
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie jak się tak wypytywała o Nathana ;)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w taki momencie przerwac ?
OdpowiedzUsuńNathan przytul Elen i jej niepuszczaj !!
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieje, że teraz niepójdzie na to spotkanie :)
OdpowiedzUsuńświetne !!
OdpowiedzUsuńPiszesz fantastycznie i niegadaj głupot że nie !!
OdpowiedzUsuń