***Perspektywa Eleny***
To co zrobiłam, było po prostu głupie. Wiedziałam, że nie powinnam tak naskakiwać na Nathana, ale brak zaufania zrobiło swoje. Zdawałam sobie sprawę, że jego wyznanie było szczere, ale no cóż... To, że mnie kochał, czy też to że zeszłego wieczoru tak bardzo mi pomógł, nie oznacza, że od razu mu wybaczę. Mimo, że już nie raz było blisko, by jego zdrada poszła w niepamięć to i tak nadal nie mogłam się przełamać. W końcu przez ostatni czas nie zrobił nic by nasze relacje jakoś się poprawiły.
Starłam ostatnie łzy z twarzy, po czym wstałam z podłogi. Nie mogłam wrócić do poprzedniego stanu, gdzie każdą minutę przeznaczałam na opłakiwanie chłopaka. Przez trzy miesiące byłam cieniem człowieka, nie robiłam nic dla siebie i gdyby nie praca, w której musiałam prezentować pewną siebie kobietę bez żadnych problemów, to już dawno zapewnie bym się załamała. Musiałam wykazać się teraz egoizmem, co wcale nie będzie takie proste.
Nie zastanawiając się długo ruszyłam do pokoju "Parkerów". Potrzebowałam komuś się wygadać, a jedyną osobą, o której pomyślałam w tamtym momencie była Kelsey, której tak dużo zawdzięczam. To ona znalazła mnie na ławce w środku nocy, to ona dała mi dach nad głową, to za jej wstawiennictwem dostałam pracę, to ona dała mi wsparcie, które pozwoliło mi przetrwać. Wiadomo, że chłopacy zrobili dla mnie równie dużo, ale o niektórych rzeczach nadal nie mieli pojęcia. I to nie tak, że nie chciałam im wszystkiego zdradzić, tylko że po prostu w świecie bardziej dogadam się z osobą tej samej płci co ja.
Delikatnie zapukałam w drzwi od pokoju, po czym słysząc ciche "proszę" weszłam do środka. Od razu mój wzrok powędrował na blondynkę, która leżała rozwalona na całym łóżku. Na szczęście nie widziałam nigdzie Toma, przed którym byłoby mi trochę głupio.
Dziewczyna jak tylko mnie zobaczyła jak oparzona uniosła się do pozycji siedzącej. Jej twarz z zadowolonej momentalnie zmieniła się w zmartwioną.
- Elena, co się stało? -zapytała, podchodząc do mnie. Dokładnie zlustrowała mój ubiór, przez co uświadomiła mi, że nadal jestem w mojej skromnej pidżamie, na którą miałam zarzucony cieniutki szlafrok. Chciałam zapaść się pod ziemie, ale no cóż...
- Mogłabym na początku skorzystać z łazienki? -posłałam jej delikatny uśmiech, by pokazać jej, że nie ma się co denerwować. Mimo moich problemów, musiałam pamiętać też o tym, że Kelsey jest w ciąży.
- Ym tak. Pewnie. -była zdezorientowana moim zachowaniem, ale jeżeli mam być szczera to wcale jej się nie dziwię. -Dam Ci jakieś moje ubrania. Chcesz coś wygodnego, co nie? -zapytała, unosząc przy tym kąciki swoich ust. Pokiwałam jedynie twierdząco głową, obserwując ruchy blondynki, która podeszła do swojej garderoby, by wyciągnąć z niej szare dresy wraz z niebieską koszulką należącą do Toma. Zabrała ze sobą jeszcze czarną, koronkową bieliznę, po czym wszystko wręczyła mi.
- Dziękuję. -byłam jej wdzięczna za to co robi, w końcu niewiele osób postąpiło by tak jak ona.
- Pójdę zrobić śniadanie. -uśmiechnięta, wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. Nie czekając dłużej ruszyłam w stronę łazienki, gdzie zaczęłam się ogarniać.
Po rozczesaniu moich długich, mokrych włosów, zabrałam ze sobą ubrania, które miałam na sobie wcześniej, po czym udałam się do pokoju Parkerów, gdzie zostawiłam swoje rzeczy. Gdy nie dostrzegłam tam Kelsey, postanowiłam poszukać jej na dole. Szybko zeszłam po schodach mając nadzieję, że nie spotkam nigdzie Nathana.
Od razu ruszyłam w stronę kuchni, gdzie znalazłam blondynkę, która kończyła robić śniadanie. Posłałam jej mały uśmiech, siadając do stołu.
Raz dwa zjadłyśmy posiłek, który był wprost przepyszny. Co jak co, ale dziewczyna miała talent kulinarny, który aż prosił się o wykorzystanie. Zwykłe naleśniki, a potrafiły zwalić mnie z nóg.
- Możemy porozmawiać? -Kelsey spojrzała na mnie niepewnie, poprawiając się na krześle.
- To...um.. chodźmy może w jakieś ustronne miejsce, ok? -zapytałam, rozglądając się po kuchni, odnosząc wrażenie, że ktoś może nas podsłuchać.
- To ruszaj dupę. -cicho się zaśmiała, dzięki czemu rozwiała narastające napięcie.
Włożyłyśmy brudne naczynia do zmywarki, po czym ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Trochę skrępowana pożyczyłam również od blondynki kurtkę oraz buty. Mimo, że był już marzec to i tak nadal nie było ciepło. Byłam taka głupia, że dzień wcześniej wybiegłam z domu bez obuwia czy też jakiejś bluzy.
Szłyśmy w ciszy dopóki nie znalazłyśmy się w parku.
- Kelsey to wszystko jest takie skomplikowane. Już nie wiem co mam robić. Pogubiłam się... -westchnęłam, siadając na ławce. Zamknęłam oczy, po czym zaczęłam opowiadać. -Wczoraj wieczorem ktoś do mnie przyszedł. Z roztargnienia nie spojrzałam przez wizjer. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Alexa. Nie chciałam go wpuszczać, ale on sam się wprosił. Był tak blisko...- umilkłam czując jaj pod moimi powiekami zbierają się łzy. - Powiedział, że się mną zajmie, ale to musi poczekać. Najpierw muszę mu dać pieniądze, dużo pieniędzy. Byłam cała roztrzęsiona, bałam się zostać sama w domu, dlatego wybiegłam tak jak byłam. Nie myśląc dużo przyszłam do was, bo wiedziałam, że tam będę bezpieczna. Wtedy spotkałam Nathana, którego jak tylko zobaczyłam to nie potrafiłam przed nim uciec. Po prostu był taki troskliwy, kochany...
- Kochanie, to dlatego byłaś w takim kiepskim stanie rano? -zapytała, łapiąc mnie za dłoń dodając mi tym trochę otuchy.
- Nie, to nie byłoby aż takie złe. Rano zbliżyliśmy się do siebie i powiedział, że mnie kocha... a ja zrobiłam mu o to awanturę. Jestem taką idiotką. - słone krople pojedynczo spływały po moich policzkach. Blondynka widząc mój stan szybko mnie do siebie przytuliła, co nie powiem ale pozwoliło mi to trochę się uspokoić.
- Elena na początku musimy załatwić sprawę z Alexem, Nathana musimy na razie odstawić na bok. -powiedziała, spoglądając w moje oczy. - Dlatego, proszę Cie: przeprowadź się z powrotem do nas. On Cie tam nie znajdzie...
______________________________
Kochani wiem, że znowu późno dodaje, ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu :*
W weekendy spotykam się ze znajomymi, czy też mam teraz rok osiemnastek, więc nie mam kiedy pisać :/
Znowu w tygodniu mam masę nauki i nie wszystko ogarniam także wybaczcie że rozdział pojawi się trochę później :)
Do nn:*
proszę pisz dalej :D !!!
OdpowiedzUsuń