poniedziałek, 14 września 2015

13. Arianie mówisz to samo?

***Perspektywa Eleny***


Ciche pomrukiwanie tuż przy moim uchu, wyrwało mnie ze snu. Już od dłuższego czasu  nie śniło mi się tak dobrze. Nie do końca jeszcze kontaktując, przeciągnęłam się natrafiając ręką na czyjąś twarz. Jak oparzona zerwałam się z łóżka, sprawdzając czy mam na sobie ubrania. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu, więc głośno odetchnęłam z ulgą.  Wszystko w porządku. ..
Dopiero głośne chrząknięcie przypomniało mi, że z kimś spałam. Niepewnie spojrzałam w miejsce gdzie przed chwilą jeszcze sama byłam. Z mojego serca spadł wielki kamień, widząc zaspanego Nathana. Chłopak posłał mi delikatny uśmiech, przez co momentalnie poczułam jak moje policzki mnie pieką. Spuściłam głowę mając nadzieję, że moje długie włosy chociaż trochę zasłonią rumieńce.
Momentalnie w mojej głowie pojawiły się wydarzenia z wczorajszego wieczoru.  Przez moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze, gdy tylko pomyślałam o niezapowiedzianym gościu.
-Przepraszam. -wyszeptałam, spoglądając na moje dłonie, które w tamtym momencie były bardzo ciekawe. Mimo, że zeszłego wieczoru zachowywał się bardzo czule względem mnie to i tak bałam się jak postąpi dzisiaj.
-Za co? -nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy chłopak stanął przede mną.  Delikatnie chwycił mój podbródek, nakierowując go tak bym na niego spojrzała. -Spójrz na mnie, proszę. -wyszeptał, sprawiając, że zatopiłam się w jego oczach. Wcześniej starałam się unikać jego wzroku, niestety lub stety nie dałam rady.
-Za wczoraj. -powiedziałam ledwo słyszalnie, skupiając całą swoją uwagę na zielono niebieskich tęczówkach bruneta, które były coraz bliżej mojej twarzy.
-Nie mów tak już nigdy więcej. -wyszeptał, do mojego ucha, delikatnie muskając je wargami. Był na tyle blisko, że czułam jak jego klatka piersiowa unosi się a następnie opada. Przełknęłam głośno ślinę, nie będąc przygotowana na taki rozwój sytuacji. Zaskoczył mnie swoją odwagą co do mojej osoby. -Kochanie, już nigdy więcej mnie nie przepraszaj. -słysząc jego słowa  , poczułam jak w moim brzuchu roi się od stada motyli. Momentalnie uniosłam kąciki ust ku górze, wiedząc, że to co powiedział przed momentem było całkowicie szczere.
-Tak nie można, wiesz o tym. -nadal się uśmiechając, niepewnie zarzuciłam ręce na jego szyję, by następnie wtulić się w chłopaka. Od razu owinął ramiona wokół mojej tali, przyciskając mnie jeszcze bliżej siebie.
Staliśmy tak, nie ruszając się ani na milimetr. Oboje napawaliśmy się swoją bliskością, która była nam wtedy tak bardzo potrzebna. W końcu czułam, że jestem we właściwym miejscu, o właściwym czasie, ze właściwą osobą.

Po chwili odsunęłam się od Nathana, by móc ponownie utkwić wzrok w jego oczach. Chcąc nie chcąc spojrzałam też na jego usta, które aż prosiły się, by je pocałować. Zagryzłam dolną wargę nie wiedząc co robić. Każda część mojego ciała pragnęła bym znów zasmakowała tego szczęścia, którego mi dawał, lecz z drugiej strony bałam się mu zaufać.
Raz się żyje, prawda?
-Pocałuj mnie. -wyszeptałam, wręcz błagalnym tonem. Nie wiedziałam jak brunet na to zareaguje, no bo w końcu miał Ariana, ale ... no cóż chrzanić to.
- Z wielką przyjemnością. -mruknął, po czym ułożył swoje dłonie na moich policzkach, przyciągając mnie do swoich ust. Delikatnie zaczął muskać moje wargi jakby bał się, że się rozmyśle i ucieknę. Nic z tych rzeczy...
Nasz pocałunek z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Chłopak sprytnie wślizgnął językiem do mojej buzi pieszcząc moje podniebienie. Nie chcąc zostać mu dłużna wplątałam palce w jego włosy, lekko ciągnąc za końcówki, przez co Nathan wydał z siebie stłumiony jęk.
Gdy zabrakło nam powietrza niechętnie odsunęliśmy się od siebie. Oparłam czoło o jego, przymykając oczy. Odnosiłam wrażenie, że nasze przyśpieszone oddechy było słychać w całym pokoju jak i za jego ścianami.
-Cholernie mocno cie kocham. -momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech słysząc wypowiedz chłopaka. Moje serce jakby przyśpieszyło, a przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Już chciałam odpowiedzieć tym samym niestety w mojej głowie pojawiła się wizja całującego się bruneta z Arianą. Zacisnęłam ręce w pięści zabierając je z szyi chłopaka. Zrobiłam krok w tył, kręcąc przy tym przecząco głową.
-Arianie mówisz to samo? -zapytałam z wyraźnym jadem w głosie. Nie rozumiałam tego jak szybko potrafi zmieniać mi się humor, z szczęśliwej na wściekłą. Ale sam sobie na to zasłużył, prawda? Co z tego, że przed chwilą marzyłam o pocałunku z nim. To nic...
-Arianie, co? -zmarszczył brwi nie do końca wiedząc o co mi chodzi. Chciał się do mnie zbliżyć na co ja ponownie się cofnęłam.
-Nie podchodź do mnie. -wysyczałam, dając mu do zrozumienia ręką, że ma trochę się jeszcze cofnąć.
-Elena, o co ci chodzi? Nie rozumiem cie.- podniósł odrobinę ton głosu, co pewnie świadczyło o jego zdenerwowaniu.
-O  co mi chodzi? Chcesz wiedzieć? -nie wytrzymałam napięcia, przez co zaczęłam krzyczeć, nie zważając na to że mogę kogoś obudzić, czy też to czy ktoś może nas usłyszeć. -Bawiłeś się mną od samego początku. Udawałeś, że ci na mnie zależy.  Robiłeś to tylko i wyłącznie na pokaz, no bo kurwa taka idiotka jak ja to idealna okazja. Rozkochasz, zaliczysz i porzucisz, co? To była twoja taktyka? Tylko nie udało ci się jednego, zaliczyć. To dlatego wtedy zdradziłeś mnie w klubie? To dlatego przez całe cholerne trzy miesiące nawet do mnie nie zadzwoniłeś? -po moich policzkach spływały łzy, których nie byłam w stanie zatrzymać. Nie chciałam pokazać mu jak bardzo mnie skrzywdził...
-Co ty pieprzysz? Nigdy nie myślałem o tobie w ten sposób. Od samego początku coś do ciebie czułem i doskonale o tym wiesz. -widziałam, bezradność na jego twarzy. Pragnęłam do niego podejść, by wtulić się w jego klatkę piersiową, ale nie mogłam, nie teraz. Musiałam wykorzystać sytuacje by wygarnąć mu wszystko co czułam przez ostatni czas.
-Jeżeli byłam taka ważna to dlaczego nie dałeś żadnego znaku przez trzy miesiące? Nathan ja siedziałam z telefonem w ręku, czekając za głupią wiadomością od ciebie. Nic, zero. Mówisz, że mnie kochasz, ale nie starasz się mnie odzyskać. Ma to w ogóle jakiś sens? -zrobiłam chwile przerwy by zebrać wszystkie myśli oraz dać chłopakowi chwile na przyswojenie tego co powiedziałam. -Zniszczyłeś mnie. Sprawiłeś, że nie ważne jak bardzo mnie skrzywdziłeś to ja i tak w każdej chwili myślę o tobie. Nawet nie wiesz jak bardzo cie przez to nienawidzę. -wyszeptałam, po czym ostatni raz na niego spoglądając wyszłam z pokoju nie dając nawet mu się wytłumaczyć. Zamknęłam za sobą drzwi, by zaraz po tym zsunąć się po ścianie. Owinęłam się ramionami, cicho szlochając.
Jestem taka głupia.
Przecież mogłam siedzieć cicho i cieszyć się tym, że mam Nathana blisko siebie. Wszystko zniszczyłam...



_______________________________

No to kochani jest i o to kolejny rozdział.
Trochę namieszałam, ale w końcu nie może być za dobrze :D
Co myślicie o zachowaniu Eleny?

Do następnego miśki! :*

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem Elena dobrze robiła szczerze mówiąc mu co czuje.
    Zakochany człowiek nie zachowuje się tak, jak Natan.
    Kocha, ale nie przeszkadza mu to w mizdżeniu się do innej...
    jestem ciekawa cd :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy dodasz nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń