***Perspektywa Eleny***
~Trzy miesiące później~
- Jak się czujesz? -zapytałam, stawiając przed blondynką parującą herbatę, na której widok delikatnie się skrzywiła. Odkąd była w ciąży musiała zrezygnować z aromatycznej kawy przerzucając się na ziołowe wywary, co było dla niej nie lada wyczynem, patrząc na ilość wypijanego napoju z kofeiną wcześniej.
- Dobrze, ale wiesz, że lepiej bym się czuła mając ciebie blisko siebie. -westchnęła zrezygnowana, sięgając po czekoladki, które ustawiłam na stole. Przewróciłam jedynie oczami na kolejną próbę namówienia mnie do powrotu do domu The Wanted.
- To było jedyne wyjście, Kelsey. -mruknęłam zdając sobie sprawę z tego, że już niecałe dwa miesiące zamieszkuje sama w moim małym mieszkaniu. Jeszcze przed nowym rokiem znalazłam dobrze płatną prace, którą jak na ironię dostałam bardzo szybko. Byłam nastawiona na to, że nie pójdzie mi tak łatwo, ale znajomości moich przesłodkich chłopców trochę mi w tym pomogły. Pracowałam jako ekspedientka w jednym z sklepów Victoria's Secret. Przeszłam kilka najpotrzebniejszych kursów i tak oto mam stały dochód.
- Można było to załatwić inaczej. -skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na mnie triumfalnie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że miała rację, co poniekąd mnie przerażało. Zamiast stawić czoła wszystkim problemom, zachowałam się jak tchórz uciekając do innego miejsca.
- Miałam walczyć o kogoś, kto za przeproszeniem miał mnie w dupie? -zamrugałam kilkakrotnie, mając nadzieję, że zatrzymam kolejną porcję łez. Temat wydarzenia, które zdarzyło się jeszcze w moim starym domu był dla mnie trudny, ponieważ ponownie zostałam skrzywdzona przez osobę, która była dla mnie tak bardzo ważna. I to w najgorszy z możliwych sposobów...
- Powinniście porozmawiać, a nie zachowywać się jak dzieci. Może... może moglibyście to jeszcze naprawić. -podniosła ton swojego głosu wstając ze swojego miejsca, co świadczyło o jej zdenerwowaniu. Przeczesałam palcami włosy, wiedząc że przesadziłam. Nie powinnam się unosić i to jeszcze w towarzystwie Kelsey. Dziewczyna chciała dobrze, czego nie zauważyłam i nieumyślne wyładowałam na niej swoją frustrację.
- Przepraszam, Kelsey. -spojrzałam na nią, robiąc przy tym oczy kota. Nie chciałam kłócić się z blondynką o coś co nie miało już żadnego sensu.
- Ta sytuacja przytłacza wszystkich Elena. Jak dla mnie jest to chore, ponieważ mimo, że się kochacie z Nathanem to nie możecie być ze sobą.- szepnęła, bezwładnie opadając na krzesło. Męczyło ją jak i mnie położenie, w którym aktualnie się znajdowałam. Niestety mimo dobrych chęci już nic nie mogło być takie samo jak wcześniej.
- On już wybrał z kim chciałby być, Kelsey. -po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza, którą natychmiast starłam bojąc się, że dziewczyna zauważy w jak marnym stanie byłam. -wybrał Ariane. -wyszeptałam zakrywając twarz dłońmi. Wspomnienia sprzed trzech miesięcy powróciły ze zdwojoną siłą, niszcząc przy tym to co do tamtej pory zdążyłam naprawić.
"- Czekałem na ciebie. -cichy szept tuż przy moim uchu wywołał przyjemne dreszcze na moim ciele. Odwróciłam się na pięcie, tak że byliśmy twarzą w twarz z Nathanem. Staliśmy na tyle blisko, że czułam jego ciepły oddech na moim policzku. Chciałam zrobić krok w tył, ale natknęłam się na drzwi lodówki, które uniemożliwiły mi jakikolwiek ruch.
- Możemy chwilę porozmawiać? -zapytał, delikatnie muskając palcami moją dłoń, którą pod wpływem jego dotyku schowałam za plecami. Nie chciałam pokazywać mu jak bardzo stresuje się zaistniałą sytuacją.
- Ja... -nie wiedziałam jak powinnam postąpić. Z jednej strony tak bardzo potrzebowałam jego towarzystwa, dotyku czy też miłości, której mi dawał, ale no właśnie było jakieś ale. Skrzywdził mnie tak bardzo... nie potrafiłam nawet wyrazić słowami jaki ból mi sprawił.
- Elena, proszę. -zrobił krok w przód, widząc moje wahanie. Przez jego ruch nasze ciała zaczęły się stykać, na co niekontrolowanie wciągnęłam głośno powietrze. Miałam wrażenie, że moje serce z minuty na minutę bije coraz szybciej, co tylko potęgowało ogarniające mnie zdenerwowanie.
- Nathan, to nie jest chyba odpowiedni moment. -wyszeptałam na tyle głośno, by tylko on usłyszał moją wypowiedź. Kochałam bruneta całym sercem, ale czułam że nie jestem jeszcze gotowa na jakąkolwiek konfrontację z nim. Wiedziałam, że pomimo krzywdy, którą mi 'podarował' uległabym mu przy pierwszej lepszej okazji.
- Elena, lepszego momentu nie będzie. -wymruczał mi do ucha, delikatnie całując jego płatek. Mimo, że cholernie podobało mi się to w jaki sposób mnie traktował nie mogłam pozwolić na to, by mną zawładnął. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak jego czyny na mnie działają.
- Nie. -powiedziałam nieco głośniej niż poprzednio, po czym odepchnęłam go od siebie, by ruszyć w stronę wyjścia z kuchni. Zanim jednak zdążyłam zrobić chociaż jeden krok, brunet złapał mój nadgarstek przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Starałam się wyrwać z jego uścisku, lecz chłopak był silniejszy, a moje starania szły na marne. Sykes przytulił mnie do siebie, chowając przy tym głowę w zagłębieniu mojej szyi. Owinęłam ramiona wokół jego brzucha, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia.
- Kocham cie. -mruknął, składając pocałunek na moim odsłoniętym barku. Momentalnie poczułam dziwne, ale zarazem przyjemne ciepło w moim brzuchu. Uniosłam delikatnie kąciki ust, zdając sobie sprawę z tego, że słowa Nathana były szczere. Ten jeden jedyny moment sprawił, że byłam naprawdę szczęśliwa. Byłam głupia, ponieważ wystarczyła chwila, by dwudziestolatek miał nade mną pełną kontrolę... Tylko był jeden malutki problem, wcale tego nie żałowałam. -Kocham cie jak wariat i proszę cię tylko o jedno: nie odpychaj mnie od siebie. Pragnę być obecny w twoim życiu... -odsunęłam się od bruneta, by spojrzeć w jego zielono-niebieskie tęczówki, w których od razu się zatopiłam. Nawet gdybym chciała nie potrafiłam oderwać się od jego wzroku. Był dla mnie jak magnes, który za każdym razem przyciągał mnie do niego coraz bardziej.
- Nathan, kochanie przemyślałeś moją propozycję. -delikatny a zarazem piskliwy głos przywrócił mnie do rzeczywistości. Szybko odskoczyłam w bok, lekko się przy tym rumieniąc. Nie byłam przygotowana czy też przyzwyczajona do tego, by ktoś widział mnie w takiej a nie innej sytuacji.
- Ariana, co ty tutaj robisz? -zdezorientowany Sykes zapytał się nowo przybyłej postaci. Była to średniej wysokości dziewczyna o nieskazitelnej cerze. Jej długie, czerwone włosy opadały kaskadą na ramiona, idealnie podkreślając jej urodę. Była śliczna, a raczej piękna. W każdym razie w żadnym calu nie mogłam się z nią równać.
- Jak to, co tutaj robię? Dobrze wiesz po co przyszłam. -powiedziała, idąc zmysłowym krokiem w stronę bruneta. Zarzuciła swoje ręce wokół jego karku, po czym wpiła się w jego usta. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy, które za wszelką cenę chciały się wydostać. To nie mogło być prawdą... to nie mogło się wydarzyć... po prostu nie mogło. "
- Kelsey, to jest cholernie trudne. -wyszeptałam, po czym pozwoliłam by słone łzy spłynęły mi po policzkach. Nie miałam już siły ukrywać, tego w jakim złym stanie byłam. Byłam bliska wybaczenia Nathanowi, co było jednym wielkim błędem. Po tej sytuacji nie próbował już się ze mną skontaktować ani razu więcej, za co byłam mu wdzięczna... przecież ja nadal go kochałam.
- Rozmawiałam z nim ostatnio. -głośno westchnęła, dokładnie lustrując przy tym moją reakcję. Spojrzałam na nią wyczekująco, bo mimo że wydarzyło się to co wydarzyło to nadal mi na nim zależało. Interesowało mnie to co robi czy też mówi, chociaż nie powinno. -Związek Nathana i Ariany jest ustawiony przez ich menadżerów.
- Jak to? -zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc słów blondynki. Od dwóch miesięcy Sykes jest widywany z Grande na wszystkich większych imprezach, różnych galach i tym podobne. Można było spotkać się z ich zdjęciami jak spacerują, łapią za ręce, czy też składają sobie niewinne pocałunki na głównych stronach gazet. Wszędzie aż huczało o ich domniemanym związku.
- Ariana wydaję nową płytę za miesiąc i taki związek ma wzbudzić kontrowersje. Nathan ma zerwać z nią chwilę przed premierą, by zrobić wielki rozgłoś wokół Grande, a sprzedaż jej płyty ma wzrosnąć...
__________________________________
Kochani dzisiaj taki prosty rozdział, który trochę Wam zdradzi nadchodzącą akcję ♡
Wybaczcie, że jest taki jaki jest, ale mam właśnie ferie (a właściwie już ich koniec) i co chwilę coś się dzieję :/
Jak nie jakieś wyjazdy to wizyty i tak cały czas, że aż mam brak jakiegokolwiek wolnego czasu ;(
Do nn :*
Kocham Was miśki! ♥
A miało być tak pięknie.... No czemu ta Ariana musiała się wpierdzielić, no?! Mam nadzieję, że to naprawdę tylko ustawka a Elena będzie jeszcze szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Oni musza byc razem!
OdpowiedzUsuńWidze ze przez to zaniedbanie nas tracisz czyteknikow... bo z komentarzami tez pustki...
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na mojego nowego bloga. Historia może być ci znana, bo kiedyś pisałam już takiego bloga, ale porzuciłam go. Teraz wróciłam i serdecznie zapraszam na: http://noteverythingissosimple.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLiczę na twój komentarz oraz obserwację bloga!
Dlaczego zostawiłaś tego bloga?!! Przeczytałam go w 1 dzień! Jest cydowny! Nie mogłaś napisać choć ostatniego rozdziału jak potoczyły się ich losy? W sumie to trochę mnie tym zawiodlas :/ Niepowinnas tak odchodzic! :( Teraz żyje w nieświadomości czy Elena znajdzie szczęście z Nathanem? PROSZE napisz ten ostatni rozdział BŁAGAM!!!!! pozdrawiam Justyna
OdpowiedzUsuń