***Perspektywa Eleny***
~Trzy miesiące później~
- Jak się czujesz? -zapytałam, stawiając przed blondynką parującą herbatę, na której widok delikatnie się skrzywiła. Odkąd była w ciąży musiała zrezygnować z aromatycznej kawy przerzucając się na ziołowe wywary, co było dla niej nie lada wyczynem, patrząc na ilość wypijanego napoju z kofeiną wcześniej.
- Dobrze, ale wiesz, że lepiej bym się czuła mając ciebie blisko siebie. -westchnęła zrezygnowana, sięgając po czekoladki, które ustawiłam na stole. Przewróciłam jedynie oczami na kolejną próbę namówienia mnie do powrotu do domu The Wanted.
- To było jedyne wyjście, Kelsey. -mruknęłam zdając sobie sprawę z tego, że już niecałe dwa miesiące zamieszkuje sama w moim małym mieszkaniu. Jeszcze przed nowym rokiem znalazłam dobrze płatną prace, którą jak na ironię dostałam bardzo szybko. Byłam nastawiona na to, że nie pójdzie mi tak łatwo, ale znajomości moich przesłodkich chłopców trochę mi w tym pomogły. Pracowałam jako ekspedientka w jednym z sklepów Victoria's Secret. Przeszłam kilka najpotrzebniejszych kursów i tak oto mam stały dochód.
- Można było to załatwić inaczej. -skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na mnie triumfalnie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że miała rację, co poniekąd mnie przerażało. Zamiast stawić czoła wszystkim problemom, zachowałam się jak tchórz uciekając do innego miejsca.
- Miałam walczyć o kogoś, kto za przeproszeniem miał mnie w dupie? -zamrugałam kilkakrotnie, mając nadzieję, że zatrzymam kolejną porcję łez. Temat wydarzenia, które zdarzyło się jeszcze w moim starym domu był dla mnie trudny, ponieważ ponownie zostałam skrzywdzona przez osobę, która była dla mnie tak bardzo ważna. I to w najgorszy z możliwych sposobów...
- Powinniście porozmawiać, a nie zachowywać się jak dzieci. Może... może moglibyście to jeszcze naprawić. -podniosła ton swojego głosu wstając ze swojego miejsca, co świadczyło o jej zdenerwowaniu. Przeczesałam palcami włosy, wiedząc że przesadziłam. Nie powinnam się unosić i to jeszcze w towarzystwie Kelsey. Dziewczyna chciała dobrze, czego nie zauważyłam i nieumyślne wyładowałam na niej swoją frustrację.
- Przepraszam, Kelsey. -spojrzałam na nią, robiąc przy tym oczy kota. Nie chciałam kłócić się z blondynką o coś co nie miało już żadnego sensu.
- Ta sytuacja przytłacza wszystkich Elena. Jak dla mnie jest to chore, ponieważ mimo, że się kochacie z Nathanem to nie możecie być ze sobą.- szepnęła, bezwładnie opadając na krzesło. Męczyło ją jak i mnie położenie, w którym aktualnie się znajdowałam. Niestety mimo dobrych chęci już nic nie mogło być takie samo jak wcześniej.
- On już wybrał z kim chciałby być, Kelsey. -po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza, którą natychmiast starłam bojąc się, że dziewczyna zauważy w jak marnym stanie byłam. -wybrał Ariane. -wyszeptałam zakrywając twarz dłońmi. Wspomnienia sprzed trzech miesięcy powróciły ze zdwojoną siłą, niszcząc przy tym to co do tamtej pory zdążyłam naprawić.
"- Czekałem na ciebie. -cichy szept tuż przy moim uchu wywołał przyjemne dreszcze na moim ciele. Odwróciłam się na pięcie, tak że byliśmy twarzą w twarz z Nathanem. Staliśmy na tyle blisko, że czułam jego ciepły oddech na moim policzku. Chciałam zrobić krok w tył, ale natknęłam się na drzwi lodówki, które uniemożliwiły mi jakikolwiek ruch.
- Możemy chwilę porozmawiać? -zapytał, delikatnie muskając palcami moją dłoń, którą pod wpływem jego dotyku schowałam za plecami. Nie chciałam pokazywać mu jak bardzo stresuje się zaistniałą sytuacją.
- Ja... -nie wiedziałam jak powinnam postąpić. Z jednej strony tak bardzo potrzebowałam jego towarzystwa, dotyku czy też miłości, której mi dawał, ale no właśnie było jakieś ale. Skrzywdził mnie tak bardzo... nie potrafiłam nawet wyrazić słowami jaki ból mi sprawił.
- Elena, proszę. -zrobił krok w przód, widząc moje wahanie. Przez jego ruch nasze ciała zaczęły się stykać, na co niekontrolowanie wciągnęłam głośno powietrze. Miałam wrażenie, że moje serce z minuty na minutę bije coraz szybciej, co tylko potęgowało ogarniające mnie zdenerwowanie.
- Nathan, to nie jest chyba odpowiedni moment. -wyszeptałam na tyle głośno, by tylko on usłyszał moją wypowiedź. Kochałam bruneta całym sercem, ale czułam że nie jestem jeszcze gotowa na jakąkolwiek konfrontację z nim. Wiedziałam, że pomimo krzywdy, którą mi 'podarował' uległabym mu przy pierwszej lepszej okazji.
- Elena, lepszego momentu nie będzie. -wymruczał mi do ucha, delikatnie całując jego płatek. Mimo, że cholernie podobało mi się to w jaki sposób mnie traktował nie mogłam pozwolić na to, by mną zawładnął. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak jego czyny na mnie działają.
- Nie. -powiedziałam nieco głośniej niż poprzednio, po czym odepchnęłam go od siebie, by ruszyć w stronę wyjścia z kuchni. Zanim jednak zdążyłam zrobić chociaż jeden krok, brunet złapał mój nadgarstek przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Starałam się wyrwać z jego uścisku, lecz chłopak był silniejszy, a moje starania szły na marne. Sykes przytulił mnie do siebie, chowając przy tym głowę w zagłębieniu mojej szyi. Owinęłam ramiona wokół jego brzucha, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia.
- Kocham cie. -mruknął, składając pocałunek na moim odsłoniętym barku. Momentalnie poczułam dziwne, ale zarazem przyjemne ciepło w moim brzuchu. Uniosłam delikatnie kąciki ust, zdając sobie sprawę z tego, że słowa Nathana były szczere. Ten jeden jedyny moment sprawił, że byłam naprawdę szczęśliwa. Byłam głupia, ponieważ wystarczyła chwila, by dwudziestolatek miał nade mną pełną kontrolę... Tylko był jeden malutki problem, wcale tego nie żałowałam. -Kocham cie jak wariat i proszę cię tylko o jedno: nie odpychaj mnie od siebie. Pragnę być obecny w twoim życiu... -odsunęłam się od bruneta, by spojrzeć w jego zielono-niebieskie tęczówki, w których od razu się zatopiłam. Nawet gdybym chciała nie potrafiłam oderwać się od jego wzroku. Był dla mnie jak magnes, który za każdym razem przyciągał mnie do niego coraz bardziej.
- Nathan, kochanie przemyślałeś moją propozycję. -delikatny a zarazem piskliwy głos przywrócił mnie do rzeczywistości. Szybko odskoczyłam w bok, lekko się przy tym rumieniąc. Nie byłam przygotowana czy też przyzwyczajona do tego, by ktoś widział mnie w takiej a nie innej sytuacji.
- Ariana, co ty tutaj robisz? -zdezorientowany Sykes zapytał się nowo przybyłej postaci. Była to średniej wysokości dziewczyna o nieskazitelnej cerze. Jej długie, czerwone włosy opadały kaskadą na ramiona, idealnie podkreślając jej urodę. Była śliczna, a raczej piękna. W każdym razie w żadnym calu nie mogłam się z nią równać.
- Jak to, co tutaj robię? Dobrze wiesz po co przyszłam. -powiedziała, idąc zmysłowym krokiem w stronę bruneta. Zarzuciła swoje ręce wokół jego karku, po czym wpiła się w jego usta. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy, które za wszelką cenę chciały się wydostać. To nie mogło być prawdą... to nie mogło się wydarzyć... po prostu nie mogło. "
- Kelsey, to jest cholernie trudne. -wyszeptałam, po czym pozwoliłam by słone łzy spłynęły mi po policzkach. Nie miałam już siły ukrywać, tego w jakim złym stanie byłam. Byłam bliska wybaczenia Nathanowi, co było jednym wielkim błędem. Po tej sytuacji nie próbował już się ze mną skontaktować ani razu więcej, za co byłam mu wdzięczna... przecież ja nadal go kochałam.
- Rozmawiałam z nim ostatnio. -głośno westchnęła, dokładnie lustrując przy tym moją reakcję. Spojrzałam na nią wyczekująco, bo mimo że wydarzyło się to co wydarzyło to nadal mi na nim zależało. Interesowało mnie to co robi czy też mówi, chociaż nie powinno. -Związek Nathana i Ariany jest ustawiony przez ich menadżerów.
- Jak to? -zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc słów blondynki. Od dwóch miesięcy Sykes jest widywany z Grande na wszystkich większych imprezach, różnych galach i tym podobne. Można było spotkać się z ich zdjęciami jak spacerują, łapią za ręce, czy też składają sobie niewinne pocałunki na głównych stronach gazet. Wszędzie aż huczało o ich domniemanym związku.
- Ariana wydaję nową płytę za miesiąc i taki związek ma wzbudzić kontrowersje. Nathan ma zerwać z nią chwilę przed premierą, by zrobić wielki rozgłoś wokół Grande, a sprzedaż jej płyty ma wzrosnąć...
__________________________________
Kochani dzisiaj taki prosty rozdział, który trochę Wam zdradzi nadchodzącą akcję ♡
Wybaczcie, że jest taki jaki jest, ale mam właśnie ferie (a właściwie już ich koniec) i co chwilę coś się dzieję :/
Jak nie jakieś wyjazdy to wizyty i tak cały czas, że aż mam brak jakiegokolwiek wolnego czasu ;(
Do nn :*
Kocham Was miśki! ♥
czwartek, 26 lutego 2015
środa, 18 lutego 2015
9. Elena, muszę Ci coś powiedzieć...
Ważne pod rozdziałem.
***Perspektywa Eleny***
Ciche dźwięki Warzone delikatnie muskały moje uszy. Wokal Nathana idealnie współgrał z całym utworem, który tworzył jedną wielką całość. Mimo, że było mi żal chłopaków z każdym ich wyśpiewanym słowem to i tak było to nic w porównaniu z tym co czułam gdy uświadomiłam sobie, że praktycznie ta piosenka odzwierciedla moje emocje.
***Perspektywa Eleny***
Ciche dźwięki Warzone delikatnie muskały moje uszy. Wokal Nathana idealnie współgrał z całym utworem, który tworzył jedną wielką całość. Mimo, że było mi żal chłopaków z każdym ich wyśpiewanym słowem to i tak było to nic w porównaniu z tym co czułam gdy uświadomiłam sobie, że praktycznie ta piosenka odzwierciedla moje emocje.
The Wanted śpiewali o czymś co tak bardzo dobrze znałam.
Wierzchem dłoni starłam samotną łzę płynącą po moim policzku. Przez swoje nierozgarnięcie nawet nie zwróciłam uwagi, gdy oczy mi się zaszkliły. Moje myśli były zaprzątane niesfornym brunetem, który za cholerę nie chciał dać mi spokoju. Czegokolwiek bym nie zrobiła to wszystko przypominało mi dwudziestolatka, przez co trudniej było mi o nim zapomnieć. Tak tak, chciałam zapomnieć o moim księciu z bajki. Każdy moment dzięki, któremu w końcu byłam szczęśliwa miał zniknąć i tego właśnie się obawiałam. Odejście Sykesa był początkiem jeszcze gorszego życia dla mnie.
- Mogę? -blond czupryna Kelsey wyłoniła się zza drzwi. Dziewczyna uśmiechała się promiennie co natychmiastowo odwzajemniłam. Hardwick zarażała pozytywną energią mimo, że niekoniecznie to kontrolowała.
- Pewnie. -usiadłam na miękkim łóżku robiąc przy tym miejsce mojemu gościowi.
- Idziemy na zakupy. -zaklaskała w dłonie wskakując obok mnie na łóżku. Jeżeli miałabym być szczera to ostatnią rzeczą, o której marzyłam w tamtym momencie było kilku godzinne chodzenie po sklepach, ale nie miałam jeszcze żadnego prezentu na święta, które były za nie cały tydzień. Chcąc nie chcąc musiałam iść.
- No dobrze... -delikatnie uniosłam kąciki ust ku górze obserwując zdziwioną minę blondynki wywołaną tym, że nie musiała namawiać mnie do wyjścia. Zazwyczaj unikałam spotkań z większą ilością ludzi z wiadomych przyczyn, jednak powinnam starać się przełamać mój strach.
~~~
- Kelsey, zróbmy sobie przerwę. -mruknęłam zatrzymując się obok jednej z wielu kawiarenek w centrum handlowym. Rozmarzonym wzrokiem spojrzałam na pusty stolik tuż w rogu pomieszczenia, który czekał aż ktoś go zajmie. Bolące nogi wprost domagały się chwili odpoczynku, a żołądek kawałek pysznego ciasta, które kusiło samym zapachem.
- Ale tylko na chwilę. -rozbawiona moim widokiem przewróciła jedynie oczami, ruszając w stronę wolnego miejsca. Szczęśliwa podążyłam za nią, by po kilku sekundach usiąść na strasznie wygodnym fotelu. Ciężkie torby ostrożnie ułożyłam na podłodze obok moich nóg. Musiałam być bardzo ostrożna, by nie zniszczyć kupionych już prezentów.
- Pójdę złożyć zamówienie. -moja towarzyszka posłała mi delikatny uśmiech wolnym krokiem idąc w kierunku lady. Mając chwilę dokładnie przyjrzałam się wnętrzu kawiarenki. Była ona urządzona w dosyć starodawny styl, który dodawał temu miejscu uroku. Wszystko na pierwszy rzut oka było zadbane, co zapewne dostrzegali inni, ponieważ "sklepik" cieszył się dużą popularnością.
- Proszę. -moje rozmyślania przerwała blondynka stawiając przede mną kawę wraz z kawałkiem szarlotki, na której widok aż zaburczało mi w brzuchu. Dyskretnie oblizałam usta nabierając na widelczyk porcję ciasta.
- Przepyszne. -zamknęłam oczy rozkoszując się smakiem posiłku. Może zachowywałam się dziwnie, ale po tak długim okresie czasu, który spędziłam w szpitalu było mi to wybaczalne, ponieważ jak każdy wie w tej instytucji podawane jest coś co ma imitować jedzenie. Dziewczyna zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na mnie poważnie. Od razu zrozumiałam jej nieme zdanie. Musimy porozmawiać o czymś ważnym...
- Elena, muszę ci coś powiedzieć. -poruszyła się niezręcznie na swoim miejscu, nerwowo przeczesując włosy palcami. Siedziałam cicho mając nadzieję, że będzie kontynuować. -Jestem.. Jestem w ciąży. -jej słowa spowodowały, że srebrny sztuciec wypadł mi z dłoni upadając z hukiem na podłogę. Byłam zszokowana jej wyznaniem, a zarazem szczęśliwa. Sądziłam, że Hardwick nie planowała mieć dzieci w tak młodym wieku, dlatego taka wiadomość była dla mnie miłą niespodzianką.
Gdy już tylko się otrząsnęłam wstałam ze swojego miejsca, po czym podeszłam do blondynki zamykając ją w uścisku gratulując jej.
- Tom wie? -zapytałam po całkowitym ochłonięciu.
- Tak. -szeroko się uśmiechnęła kiwając głową. Trudno było mi wyobrazić Parkera z pieluchami czy też butelką mleka, ale czego się nie robi dla małego dziecka i to jeszcze swojego? Z pewnością dla bruneta ta sytuacja będzie trudna, bo nie ukrywając będzie musiał skończyć z beztroskim życiem.
- Który to miesiąc? -kątem oka zlustrowałam siedzącą dziewczynę i musiałam przyznać, że trzymała się bardzo dobrze. Czarna, obcisła sukienka idealnie podkreślała jej płaski brzuch, co świadczyło o małości płodu.
- Początek drugiego miesiąca. -otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Zawsze sądziłam, że już w takim okresie czasu po mamusi już coś widać, jakieś wypukłości czy też zaokrąglenia. Jednak Kelsey była w takiej samej formie co przed ciążą, a nawet jeszcze lepszej.
~~~
- Ostatni raz idę z tobą na zakupy. -mruknęłam rzucając się na kanapę, wcześniej zostawiając ciężkie torby przy samym wejściu. Z lekkim uśmiechem na twarzy zamknęłam oczy, rozkoszując się długo wyczekiwanym spokojem. Mimo krótkiej przerwy w kawiarni to i tak nie ominęło mnie zmęczenie, które aż prosiło się o kawałek miękkiego materaca.
- Nie było aż tak źle. -przewróciła oczami słysząc moje stwierdzenie. Powinna zrozumieć, że ja i zakupy nie idą w parzę. To, że jestem kobietą nie oznacza, że kręci mnie kilku godzinne chodzenie po sklepach, wraz z przymierzaniem każdej napotkanej rzeczy. Mieliśmy iść tylko po prezenty a skończyło się na tym, że miałam kupione ubrania na pięć najbliższych miesięcy.
- Było. -rzuciłam wstając ze swojego miejsca, by następnie ruszyć w stronę kuchni. Odgarnęłam dłonią włosy z twarzy, które na chwilę przysłoniły mi widoczność, po czym otworzyłam drzwi. Podeszłam do lodówki chcąc zabrać z jej środka coś do picia. W ostatnim czasie chodziłam wiecznie spragniona, przez co zawsze starałam się mieć przy sobie butelkę wody mineralnej, ale po wcześniejszych wydarzeniach, tak mało istotna rzecz wyleciała mi z głowy.
- Czekałem na ciebie...
_________________________________
Misie żyję :D
A tak na poważnie to jest mi strasznie głupio, bo kurde nie pisałam nic ponad dwa tygodnie :/ I uwierzcie mi czy też nie, ale to nie dlatego, że o was zapomniałam czy to, że mi się nie chciało pisać :(
Ostatnio koleżanka czyściła mi telefon, przez co wszystko co miałam na nim zapisane poszło się j... . Wszystkie hasła zniknęły wraz z dostępem do blogerra. Oczywiście z moim szczęściem dopiero wczoraj udało mi się tutaj dostać tylko dlatego, że głupia ja zapisałam sobie hasło i login w zeszyciku, o którym sobie przypomniałam leżąc z gorączką w łóżku :/
A teraz sprawy organizacyjne:
Kochani powoli myślę o zakończeniu tego bloga, dlatego chciałabym wiedzieć jak waszym zdaniem powinna się skończyć historia Nathana i Eleny?
Happy end vs Drama?
To chyba na tyle :)
Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale jak już wspomniałam jestem chora i dosłownie nie mam siły na nic :(
Kochani zniknęły mi też linki do waszych blogów, więc jak możecie to pospamujcie mi trochę o nich (lub też takich, które są wartę uwagi) w komentarzach. Dziękuję♥
Do nn;*
Wierzchem dłoni starłam samotną łzę płynącą po moim policzku. Przez swoje nierozgarnięcie nawet nie zwróciłam uwagi, gdy oczy mi się zaszkliły. Moje myśli były zaprzątane niesfornym brunetem, który za cholerę nie chciał dać mi spokoju. Czegokolwiek bym nie zrobiła to wszystko przypominało mi dwudziestolatka, przez co trudniej było mi o nim zapomnieć. Tak tak, chciałam zapomnieć o moim księciu z bajki. Każdy moment dzięki, któremu w końcu byłam szczęśliwa miał zniknąć i tego właśnie się obawiałam. Odejście Sykesa był początkiem jeszcze gorszego życia dla mnie.
- Mogę? -blond czupryna Kelsey wyłoniła się zza drzwi. Dziewczyna uśmiechała się promiennie co natychmiastowo odwzajemniłam. Hardwick zarażała pozytywną energią mimo, że niekoniecznie to kontrolowała.
- Pewnie. -usiadłam na miękkim łóżku robiąc przy tym miejsce mojemu gościowi.
- Idziemy na zakupy. -zaklaskała w dłonie wskakując obok mnie na łóżku. Jeżeli miałabym być szczera to ostatnią rzeczą, o której marzyłam w tamtym momencie było kilku godzinne chodzenie po sklepach, ale nie miałam jeszcze żadnego prezentu na święta, które były za nie cały tydzień. Chcąc nie chcąc musiałam iść.
- No dobrze... -delikatnie uniosłam kąciki ust ku górze obserwując zdziwioną minę blondynki wywołaną tym, że nie musiała namawiać mnie do wyjścia. Zazwyczaj unikałam spotkań z większą ilością ludzi z wiadomych przyczyn, jednak powinnam starać się przełamać mój strach.
~~~
- Kelsey, zróbmy sobie przerwę. -mruknęłam zatrzymując się obok jednej z wielu kawiarenek w centrum handlowym. Rozmarzonym wzrokiem spojrzałam na pusty stolik tuż w rogu pomieszczenia, który czekał aż ktoś go zajmie. Bolące nogi wprost domagały się chwili odpoczynku, a żołądek kawałek pysznego ciasta, które kusiło samym zapachem.
- Ale tylko na chwilę. -rozbawiona moim widokiem przewróciła jedynie oczami, ruszając w stronę wolnego miejsca. Szczęśliwa podążyłam za nią, by po kilku sekundach usiąść na strasznie wygodnym fotelu. Ciężkie torby ostrożnie ułożyłam na podłodze obok moich nóg. Musiałam być bardzo ostrożna, by nie zniszczyć kupionych już prezentów.
- Pójdę złożyć zamówienie. -moja towarzyszka posłała mi delikatny uśmiech wolnym krokiem idąc w kierunku lady. Mając chwilę dokładnie przyjrzałam się wnętrzu kawiarenki. Była ona urządzona w dosyć starodawny styl, który dodawał temu miejscu uroku. Wszystko na pierwszy rzut oka było zadbane, co zapewne dostrzegali inni, ponieważ "sklepik" cieszył się dużą popularnością.
- Proszę. -moje rozmyślania przerwała blondynka stawiając przede mną kawę wraz z kawałkiem szarlotki, na której widok aż zaburczało mi w brzuchu. Dyskretnie oblizałam usta nabierając na widelczyk porcję ciasta.
- Przepyszne. -zamknęłam oczy rozkoszując się smakiem posiłku. Może zachowywałam się dziwnie, ale po tak długim okresie czasu, który spędziłam w szpitalu było mi to wybaczalne, ponieważ jak każdy wie w tej instytucji podawane jest coś co ma imitować jedzenie. Dziewczyna zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na mnie poważnie. Od razu zrozumiałam jej nieme zdanie. Musimy porozmawiać o czymś ważnym...
- Elena, muszę ci coś powiedzieć. -poruszyła się niezręcznie na swoim miejscu, nerwowo przeczesując włosy palcami. Siedziałam cicho mając nadzieję, że będzie kontynuować. -Jestem.. Jestem w ciąży. -jej słowa spowodowały, że srebrny sztuciec wypadł mi z dłoni upadając z hukiem na podłogę. Byłam zszokowana jej wyznaniem, a zarazem szczęśliwa. Sądziłam, że Hardwick nie planowała mieć dzieci w tak młodym wieku, dlatego taka wiadomość była dla mnie miłą niespodzianką.
Gdy już tylko się otrząsnęłam wstałam ze swojego miejsca, po czym podeszłam do blondynki zamykając ją w uścisku gratulując jej.
- Tom wie? -zapytałam po całkowitym ochłonięciu.
- Tak. -szeroko się uśmiechnęła kiwając głową. Trudno było mi wyobrazić Parkera z pieluchami czy też butelką mleka, ale czego się nie robi dla małego dziecka i to jeszcze swojego? Z pewnością dla bruneta ta sytuacja będzie trudna, bo nie ukrywając będzie musiał skończyć z beztroskim życiem.
- Który to miesiąc? -kątem oka zlustrowałam siedzącą dziewczynę i musiałam przyznać, że trzymała się bardzo dobrze. Czarna, obcisła sukienka idealnie podkreślała jej płaski brzuch, co świadczyło o małości płodu.
- Początek drugiego miesiąca. -otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Zawsze sądziłam, że już w takim okresie czasu po mamusi już coś widać, jakieś wypukłości czy też zaokrąglenia. Jednak Kelsey była w takiej samej formie co przed ciążą, a nawet jeszcze lepszej.
~~~
- Ostatni raz idę z tobą na zakupy. -mruknęłam rzucając się na kanapę, wcześniej zostawiając ciężkie torby przy samym wejściu. Z lekkim uśmiechem na twarzy zamknęłam oczy, rozkoszując się długo wyczekiwanym spokojem. Mimo krótkiej przerwy w kawiarni to i tak nie ominęło mnie zmęczenie, które aż prosiło się o kawałek miękkiego materaca.
- Nie było aż tak źle. -przewróciła oczami słysząc moje stwierdzenie. Powinna zrozumieć, że ja i zakupy nie idą w parzę. To, że jestem kobietą nie oznacza, że kręci mnie kilku godzinne chodzenie po sklepach, wraz z przymierzaniem każdej napotkanej rzeczy. Mieliśmy iść tylko po prezenty a skończyło się na tym, że miałam kupione ubrania na pięć najbliższych miesięcy.
- Było. -rzuciłam wstając ze swojego miejsca, by następnie ruszyć w stronę kuchni. Odgarnęłam dłonią włosy z twarzy, które na chwilę przysłoniły mi widoczność, po czym otworzyłam drzwi. Podeszłam do lodówki chcąc zabrać z jej środka coś do picia. W ostatnim czasie chodziłam wiecznie spragniona, przez co zawsze starałam się mieć przy sobie butelkę wody mineralnej, ale po wcześniejszych wydarzeniach, tak mało istotna rzecz wyleciała mi z głowy.
- Czekałem na ciebie...
_________________________________
Misie żyję :D
A tak na poważnie to jest mi strasznie głupio, bo kurde nie pisałam nic ponad dwa tygodnie :/ I uwierzcie mi czy też nie, ale to nie dlatego, że o was zapomniałam czy to, że mi się nie chciało pisać :(
Ostatnio koleżanka czyściła mi telefon, przez co wszystko co miałam na nim zapisane poszło się j... . Wszystkie hasła zniknęły wraz z dostępem do blogerra. Oczywiście z moim szczęściem dopiero wczoraj udało mi się tutaj dostać tylko dlatego, że głupia ja zapisałam sobie hasło i login w zeszyciku, o którym sobie przypomniałam leżąc z gorączką w łóżku :/
A teraz sprawy organizacyjne:
Kochani powoli myślę o zakończeniu tego bloga, dlatego chciałabym wiedzieć jak waszym zdaniem powinna się skończyć historia Nathana i Eleny?
Happy end vs Drama?
To chyba na tyle :)
Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale jak już wspomniałam jestem chora i dosłownie nie mam siły na nic :(
Kochani zniknęły mi też linki do waszych blogów, więc jak możecie to pospamujcie mi trochę o nich (lub też takich, które są wartę uwagi) w komentarzach. Dziękuję♥
Do nn;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)