- Halo? -sięgnęłam ręką na szafkę nocną, zapalając przy tym małą lampkę. Przymrużyłam oczy pod wpływem i tak małego światła, po czym spojrzałam na zegarek leżący tuż przy moim łóżku. Byłam wściekła, ponieważ ktoś postanowił zadzwonić do mnie gdy pomimo problemów byłam blisko zaśnięcia.
- Elena? -w słuchawce rozbrzmiał dobrze znany mi głos, który wywołał gęsią skórkę na całym moim ciele. Momentalnie moje serce przyśpieszyło, a wcześniejsza złość wyparowała zamieniając się ze zdenerwowaniem.
- Tak. -po mojej odpowiedzi zapanowała cisza, która była uciążliwa zarówno dla mnie jak i Nathana. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć czy też zrobić. Chłopak nie odezwał się do mnie od sytuacji w klubie, co nie powiem, ale mnie martwiło. Byłam zawiedziona, ponieważ miałam małą nadzieję, że jednak brunet będzie starał się naprawić to co zniszczył. Wiadomo, że pewnie ja sama w jakimś stopniu miałam w tym swoją winę, ale to nie ja zrobiłam to co on zrobił. Mimo bólu, który mi sprawił to wiedziałam, że gdyby tylko się postarał to mogłabym mu wybaczyć. Niestety dwudziestolatek nie zrobił nic by było lepiej.
- Możemy się spotkać? -cichy głos Sykesa, rozbrzmiał w słuchawce odbijając się echem po mojej głowie. Siedziałam chwilę w bezruchu zastanawiając się czy przypadkiem to wszystko nie jest zwykłym snem, który niedługo dobiegnie końca. Uszczypnęłam się w prawą rękę, wydając z siebie stłumione jęknięcie. Zdecydowanie była to rzeczywistość.
- Teraz? -zapytałam mając nadzieję, że powie nie. Nie byłam jeszcze gotowa na jakikolwiek kontakt z Nathanem. Bałam się, że jeżeli będziemy sami to rzucę się na niego, nie patrząc na żadne konsekwencje. Tęskniłam za brunetem i to bardzo bardzo. Nie sądziłam, że ktokolwiek może aż tak wpływać na drugiego człowieka.
- Tak, proszę. -jego błagalny ton wywołał delikatne ukłucie w moim sercu. Zależało mu na tym, by się ze mną zobaczyć. Najgorsze było to, że nie wiedziałam w jakim celu proponuje spotkanie. Bałam się, że może mnie wyśmiać, czy też bardziej mnie skrzywdzić, ale... kochałam go.
- Gdzie? -chłopak wypuścił głośno powietrze, co było oznaką jego zdenerwowania. Na mojej twarzy pojawił się ledwo zauważalny uśmiech, który w ostatnim czasie tak rzadko u mnie gościł.
- Na naszej ławce. -opadłam bezwładnie na łóżko słysząc sygnał zakończonej rozmowy. Ponownie spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzecią w nocy. Westchnęłam głośno, zamykając przy tym oczy, mając nadzieję, że wszystkie towarzyszące mi uczucia znikną chociaż na chwilę...
***Perspektywa Nathana***
- Zgodziła się. -szeroko się uśmiechnąłem , wpatrując w wygaszony ekran telefonu. Cieszyłem się jak małe dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. Nie obchodziło mnie to czy tym spotkaniem chciała wszystko zakończyć, tylko to, że znowu usłyszę jej przepiękny głos czy też znów zobaczę jej cudowną twarz.
- Kto? -blondyn zrobił dziwną minę, śmiesznie marszcząc przy tym nos. Przewróciłem jedynie oczami na tymczasową głupotę Niall'a.
- Elena. -powiedziałem jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Sięgnąłem po portfel, który miałem w kieszeni spodni. Wyciągnąłem z niego odpowiednią kwotę pieniędzy, którą rzuciłem na stolik, po czym schowałem przedmiot na swoje poprzednie miejsce.
- Co ty robisz? -zapytał zdezorientowany obserwując każdy mój ruch. Nałożyłem na siebie kurtkę, wstając z wygodnego fotela.
- Idę na spotkanie z Eleną. -mruknąłem ruszając w stronę wyjścia, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Horana. Wiem, że zachowałem się nie kulturalnie, ale chęć zobaczenia mojej brunetki była silniejsza.
Mroźne powietrze muskało moją odsłoniętą skórę, powodując na niej nieprzyjemne dreszcze. Wsunąłem dłonie głębiej w kieszenie kurtki, mając nadzieję, że to chociaż trochę pomoże. Na nic się zdały moje próby gdyż nadal odczuwałem zimno. Grudniowa pogoda dawała się we znaki. W sumie nie ma się co dziwić, za niecały tydzień miały być święta, które nadal nie wiedziałem jak spędzę. Miałem jechać do rodziny, ale wizja zostawienia El samej mnie przerażała.
Szedłem ciemnymi uliczkami Londynu, dokładnie rozglądając się dookoła. Mimo późnej godziny gdzieniegdzie można było spotkać pijaną młodzież wracającą z imprez czy też osoby ze spuszczoną głową unikających jakichkolwiek spojrzeń. Zdawałem sobie sprawę z tego, że tacy ludzie potrzebują pomocy w postaci rozmowy, ale w tamtym momencie było to dla mnie mało istotne, liczyła się tylko i wyłącznie Elena, do której właśnie zmierzałem...
~~~~
Drobna, skulona postać siedziała na ławce, przykrytej śniegiem. Ręce miała owinięte wokół nóg, a głowę schowaną między kolanami.
- Elena? -szturchnąłem delikatnie brunetkę w ramię, mając nadzieję, że zwrócę tym jakoś uwagę dziewczyny. W zamian jednak usłyszałem ciche mamrotanie pod nosem. Uśmiechnąłem się szeroko zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna zasnęła czekając na mnie, co było dziwne bo przy takiej temperaturze było to naprawdę trudne. Chwyciłem ją w stylu panny młodej, po czym ruszyłem w stronę naszego domu. Nie mogłem pozwolić na to, by osiemnastolatka rozchorowała się z mojego pokoju. Co prawda mogłem ją obudzić i iść jej samej, ale miałem okazję przyjrzeć się dokładnie twarzy brunetce. Zachowywałem się jak jakiś psychopata, który napalał się na nic nieświadomą Elenę...
Długie brązowe włosy miała związane w niesfornego koka, który ledwo się trzymał. Usta, które były delikatnie uchylone nadal miały ten swój charakterystyczny kolor. I gdybym nie miał do niej szacunku, to już dawno wpił bym się w jej przecudowne wargi, za którymi tak bardzo tęskniłem. Jej cera była blada, co sprawiło, że przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej, przyśpieszając kroku. Nawet w takim wydaniu moja księżniczka wyglądała przepięknie. Była po prostu idealna.
- Nathan? -mruknęła brunetka gdy ostrożnie ułożyłem ją na jej łóżku. Obróciła się w moją stronę, przecierając zaspane oczka. -Mieliśmy porozmawiać. -dodała, po czym przeciągle ziewnęła.
- Tak to ja. Śpij kochanie. -ukucnąłem tuż przy jej boki, gładząc długie włosy brunetki.
- Kochanie? -zapytała zdziwiona unosząc przy ty m jedną brew. Pomimo zmęczenia, nadal myślała trzeźwo, co było kolejną jej zaletą.
- Przepraszam. -było mi głupio, ponieważ po tym wszystkim nie powinienem nawet tak pomyśleć, a co dopiero powiedzieć. Kochałem ją to prawda, ale zraniłem Elenę i zachowałem się jak ostatni dupek w stosunku do niej.
- Yhym. -pokiwała jedynie głową, po czym zamknęła oczy. Przełknąłem ślinę, czując pojawiającą się gule w moim gardle. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, dlatego najzwyczajniej w świecie wyszedłem z pokoju brunetki, zostawiając ją samą...
_______________________________________
Hej kochani!
Dodaję rozdział trochę wcześniej niż sama planowałam, ale najzwyczajniej w świecie napisałam go szybciej :*
Osobiście pomysł, który w nim zawarłam bardzo mi się podoba ( niekoniecznie reszta ).
Co wg sądzicie o zachowaniu Nathana? Czy odkupił w końcu swoje winy? :D
I dziękuję za te wszystkie komentarze:* nawet nie wiecie jak bardzo dobrze one na mnie działają ♥ Jesteście najlepsi ♡
***Perspektywa Nathana***
- Zgodziła się. -szeroko się uśmiechnąłem , wpatrując w wygaszony ekran telefonu. Cieszyłem się jak małe dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. Nie obchodziło mnie to czy tym spotkaniem chciała wszystko zakończyć, tylko to, że znowu usłyszę jej przepiękny głos czy też znów zobaczę jej cudowną twarz.
- Kto? -blondyn zrobił dziwną minę, śmiesznie marszcząc przy tym nos. Przewróciłem jedynie oczami na tymczasową głupotę Niall'a.
- Elena. -powiedziałem jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Sięgnąłem po portfel, który miałem w kieszeni spodni. Wyciągnąłem z niego odpowiednią kwotę pieniędzy, którą rzuciłem na stolik, po czym schowałem przedmiot na swoje poprzednie miejsce.
- Co ty robisz? -zapytał zdezorientowany obserwując każdy mój ruch. Nałożyłem na siebie kurtkę, wstając z wygodnego fotela.
- Idę na spotkanie z Eleną. -mruknąłem ruszając w stronę wyjścia, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Horana. Wiem, że zachowałem się nie kulturalnie, ale chęć zobaczenia mojej brunetki była silniejsza.
Mroźne powietrze muskało moją odsłoniętą skórę, powodując na niej nieprzyjemne dreszcze. Wsunąłem dłonie głębiej w kieszenie kurtki, mając nadzieję, że to chociaż trochę pomoże. Na nic się zdały moje próby gdyż nadal odczuwałem zimno. Grudniowa pogoda dawała się we znaki. W sumie nie ma się co dziwić, za niecały tydzień miały być święta, które nadal nie wiedziałem jak spędzę. Miałem jechać do rodziny, ale wizja zostawienia El samej mnie przerażała.
Szedłem ciemnymi uliczkami Londynu, dokładnie rozglądając się dookoła. Mimo późnej godziny gdzieniegdzie można było spotkać pijaną młodzież wracającą z imprez czy też osoby ze spuszczoną głową unikających jakichkolwiek spojrzeń. Zdawałem sobie sprawę z tego, że tacy ludzie potrzebują pomocy w postaci rozmowy, ale w tamtym momencie było to dla mnie mało istotne, liczyła się tylko i wyłącznie Elena, do której właśnie zmierzałem...
~~~~
Drobna, skulona postać siedziała na ławce, przykrytej śniegiem. Ręce miała owinięte wokół nóg, a głowę schowaną między kolanami.
- Elena? -szturchnąłem delikatnie brunetkę w ramię, mając nadzieję, że zwrócę tym jakoś uwagę dziewczyny. W zamian jednak usłyszałem ciche mamrotanie pod nosem. Uśmiechnąłem się szeroko zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna zasnęła czekając na mnie, co było dziwne bo przy takiej temperaturze było to naprawdę trudne. Chwyciłem ją w stylu panny młodej, po czym ruszyłem w stronę naszego domu. Nie mogłem pozwolić na to, by osiemnastolatka rozchorowała się z mojego pokoju. Co prawda mogłem ją obudzić i iść jej samej, ale miałem okazję przyjrzeć się dokładnie twarzy brunetce. Zachowywałem się jak jakiś psychopata, który napalał się na nic nieświadomą Elenę...
Długie brązowe włosy miała związane w niesfornego koka, który ledwo się trzymał. Usta, które były delikatnie uchylone nadal miały ten swój charakterystyczny kolor. I gdybym nie miał do niej szacunku, to już dawno wpił bym się w jej przecudowne wargi, za którymi tak bardzo tęskniłem. Jej cera była blada, co sprawiło, że przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej, przyśpieszając kroku. Nawet w takim wydaniu moja księżniczka wyglądała przepięknie. Była po prostu idealna.
- Nathan? -mruknęła brunetka gdy ostrożnie ułożyłem ją na jej łóżku. Obróciła się w moją stronę, przecierając zaspane oczka. -Mieliśmy porozmawiać. -dodała, po czym przeciągle ziewnęła.
- Tak to ja. Śpij kochanie. -ukucnąłem tuż przy jej boki, gładząc długie włosy brunetki.
- Kochanie? -zapytała zdziwiona unosząc przy ty m jedną brew. Pomimo zmęczenia, nadal myślała trzeźwo, co było kolejną jej zaletą.
- Przepraszam. -było mi głupio, ponieważ po tym wszystkim nie powinienem nawet tak pomyśleć, a co dopiero powiedzieć. Kochałem ją to prawda, ale zraniłem Elenę i zachowałem się jak ostatni dupek w stosunku do niej.
- Yhym. -pokiwała jedynie głową, po czym zamknęła oczy. Przełknąłem ślinę, czując pojawiającą się gule w moim gardle. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, dlatego najzwyczajniej w świecie wyszedłem z pokoju brunetki, zostawiając ją samą...
_______________________________________
Hej kochani!
Dodaję rozdział trochę wcześniej niż sama planowałam, ale najzwyczajniej w świecie napisałam go szybciej :*
Osobiście pomysł, który w nim zawarłam bardzo mi się podoba ( niekoniecznie reszta ).
Co wg sądzicie o zachowaniu Nathana? Czy odkupił w końcu swoje winy? :D
I dziękuję za te wszystkie komentarze:* nawet nie wiecie jak bardzo dobrze one na mnie działają ♥ Jesteście najlepsi ♡